Wszyscy, którzy kwestionują zmiany klimatyczne, niech wybiorą się nad jakąkolwiek rzekę i zobaczą, ile jest w niej wody. Wisła za chwilę odsłoni swoje dno. W związku z efektem cieplarnianym notujemy coraz mniej opadów deszczu, a i śniegu w ostatnich latach mamy jak na lekarstwo.

Niski poziom wód to problem również dla energetyki, która zdominowana jest przez bloki opalane węglem, a te z kolei muszą być chłodzone wodą. Gdy w rzekach jest jej mało, szybciej się nagrzewa i słabiej chłodzi bloki. To może prowadzić do awarii, a co za tym idzie – ograniczenia dostaw energii. Powiązane z energetyką górnictwo to kolejny wielki pochłaniacz wody. Zużywa się jej dużo zarówno przy wydobyciu węgla kamiennego, jak i przy odkrywkach węgla brunatnego. Dlatego PGE nie powinna rozpoczynać eksploatacji złoża Złoczew oraz stopniowo wygaszać Turowa, czego coraz głośniej domagają się Czesi i Niemcy.

/Bloomberg

Przed każdym z nas stoi olbrzymie wyzwanie oszczędzania wody. Częste kąpiele w wannie musimy zastąpić szybkim prysznicem, podczas mycia zębów powinien być zakręcany kran etc. Właściciele ogródków muszą się pogodzić z tym, że pięknie wypielęgnowany trawnik, który niejednokrotnie pochłania więcej wody niż mieszkający w gospodarstwie domownicy, jest oznaką marnotrawstwa i braku troski o środowisko naturalne. Gdyby każdy właściciel domu potrafił zbierać deszczówkę, mielibyśmy więcej wody na własny użytek. Państwo powinno nie tyle nakazywać taką działalność, ile premiować takie postawy.