Planowane roszady w Ministerstwie Energii to na razie nieoficjalne informacje. Michał Kurtyka nie chce ich komentować, ale przyznaje, że w najbliższym czasie skupi się na przygotowaniach do zaplanowanej na grudzień w Katowicach 24. sesji Konferencji Klimatycznej Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP24). Będzie przewodniczył polskiej prezydencji w procesie negocjacji klimatycznych. – Jest to tak ogromne wyzwanie, że trudno nie poświęcić się temu w stu procentach – deklaruje Kurtyka.
Jak dotąd jako wiceminister energii odpowiedzialny był za sektor gazowy, wprowadzanie innowacji do sektora energetycznego i prowadzenie międzynarodowych negocjacji. Równolegle pełnił funkcję pełnomocnika ds. COP24, która ma być teraz jego głównym zadaniem. Niewykluczone, że w jego rękach pozostaną też kwestie związane z rozwojem elektromobilności.
Trudne zadanie negocjacji w Brukseli ważnych dla Polski zmian w unijnym prawie energetycznym przejmie od Kurtyki Tomasz Dąbrowski – od 4 czerwca wiceminister energii, a wcześniej dyrektor Departamentu Elektroenergetyki i Ciepłownictwa w tym resorcie. Jednym z najważniejszych wyzwań będzie doprowadzenie do przyspieszenia prac nad rewizją dyrektywy gazowej, która ma uderzyć w projekt budowy gazociągu Nord Stream 2.
Komisja Europejska przedstawiła projekt nowelizacji jeszcze w 2017 r., ale nie udało się jak dotąd przenieść rozmów na poziom polityczny do Rady UE. Do dyskusji miało dojść pod koniec czerwca, czyli na finiszu prezydencji Bułgarii w Radzie UE. W ostatniej chwili sprawa ta wypadła jednak z agendy. W Brukseli – jak usłyszeliśmy w kuluarach Parlamentu Europejskiego – zostało to odczytane jako porażka Polski, która domagała się przyspieszenia prac. Co więcej, wiele wskazuje na to, że rewizja dyrektywy gazowej przeleży w szufladzie przez kolejne pół roku, bo dla Austrii, która z początkiem lipca przejęła od Bułgarii półroczną prezydencję, nie jest to temat priorytetowy. Takie obawy ma też polski resort energii.
– Widzimy takie ryzyko – przyznaje Kurtyka. – Naszym sukcesem jest jednak zwrócenie na projekt Nord Stream 2 uwagi całej Unii Europejskiej. Udało nam się zebrać grupę 19 państw, które opowiedziały się za szybkim procedowaniem zmian w dyrektywie gazowej. Odmienne zdanie mają zaledwie trzy–cztery kraje i to pokazuje niesamowitą dysproporcję w tej kwestii. Ostatecznie jednak to prezydencja jest inicjatorem, który kieruje akt prawny do dalszego procedowania – wyjaśnia Kurtyka. Podkreśla, że Austria, przejmując prezydencję w UE, powinna się wykazać neutralnością. – Będziemy jej o tym przypominać – dodaje wiceminister.