W poniedziałek po informacji o zatrzymaniu Balticconnector, wojnie na Bliskim Wschodzie (Izrael tymczasowo wstrzymał produkcję na kluczowym polu gazowym Tamar) i strajkach w australijskich zakładach LNG, gaz w Europie podrożał o 11 proc.
We wtorek ta tendencja trwa. Cena listopadowych kontraktów terminowych z największego unijnego hubu TTF w Holandii wzrosła na giełdzie londyńskiej ICE o 11,27 proc. do 48,905 euro za 1 MWh, czyli 542,98 dolara za tysiąc metrów sześciennych.
Tamar jest głównym źródłem gazu dla izraelskich elektrowni i przemysłu. Według analityka rynku gazu IEA, Gergely'ego Molnara, złoże Tamar odpowiadało za prawie połowę izraelskiej produkcji gazu w zeszłym roku. Część gazu z tego złoża eksportowana jest do Egiptu i Jordanii. Po wstrzymaniu wydobycia, dostawy izraelskiego gazu do Egiptu spadły o 20 proc. Jak podaje Bloomberg, zamknięcie izraelskich złóż gazowych zagraża eksportowi LNG z Egiptu do Europy.
Czytaj więcej
Naprawa uszkodzonego w niedzielę gazociągu Balticconnector między Finlandią a Estonią zajmie miesiące. Sprawa jest poważniejsza niż sądzono. Wciąż nie wiadomo, gdzie i dlaczego gaz wydostaje się z rury.
Kto uszkodził Balticconnector?
Ceny gazu wzrosły także po informacji o nieszczelności rurociągu Balticconnector na Morzu Bałtyckim, łączącego sieci gazowe Estonii i Finlandii. W nocy 8 października Finlandia i Estonia zauważyły nietypowy spadek ciśnienia w gazociągu i zdecydowały się go zamknąć. Fiński operator Gasgrid przyznał, że naprawa może potrwać kilka miesięcy.