„Berliner Zeitung” zastanawia się: „To zrozumiałe: Niemcy muszą znaleźć sposoby na uwolnienie się od zależności od rosyjskiego gazu. Ale jaki sygnał wysyłamy światu, jeśli dla uzyskania paliw kopalnych po raz kolejny wiążemy się z autorytarnym reżimem? To właśnie takie kontrakty wnoszą do kasy Kataru tyle pieniędzy, że może on sobie pozwolić na poprawienie swojego wizerunku nieopłacalnym mundialem, a przynajmniej tego próbować. Emirat Kataru jest jednym z ostatnich jedenastu państw na świecie, w których homoseksualizm wciąż może być karany śmiercią. I siedzi na gazie przynoszącym mu bilionowe zyski. To trochę żenujące, gdy z jednej strony niemieccy politycy prezentują się w Katarze z tęczowymi opaskami na ramieniu, a z drugiej finansujemy tamtejszą monarchię absolutystyczną długoterminowymi umowami na paliwa kopalne. Czy zatem reszta świata ma myśleć, że Niemcy są zainteresowane tylko symboliczną polityką? Że prawa homoseksualistów i kobiet interesują nas tylko wtedy, gdy nie czerpiemy zysków ze współpracy z tymi, którzy je lekceważą? Może mają rację ci, którzy tak właśnie myślą, a my już dawno się z tym pogodziliśmy”.
Zdaniem „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle: „Swojego prawdziwego znaczenia umowa gazowa z Katarem nabiera głównie jako komentarz do dyskusji o bojkotach i prawach człowieka: w istocie rzeczy Niemcy są teraz mistrzem świata w podwójnej moralności. Jako sprzedawca gazu Katar jest dla nas w sam raz, zwłaszcza wtedy, gdy tak bardzo go potrzebujemy, ale jako gospodarz Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej jest krytykowany przy każdej okazji. Jest to sprzeczność, którą rzeczywiście trudno rozwiązać. Także nie poprzez wskazanie, że w jednym przypadku chodzi o potrzeby egzystencjalne, w drugim – tylko o dyscyplinę sportową. To my sami zamieniamy piłkę nożną w salę sądową dla polityki międzynarodowej i uniwersalnych norm. A z drugiej strony, chodzi tu zaledwie o trzy procent rocznego zapotrzebowania Niemiec na gaz”.
Czytaj więcej
Rosyjski reżim szuka na świecie dostawców części zamiennych i komponentów do objętych sankcjami sektorów gospodarki. Lista potrzeb jest ogromna. Indie dostały wykaz ponad 500 pozycji do potencjalnej dostawy, w tym części do samochodów, samolotów i pociągów. Biznes w Indiach nie chce jednak handlować z Rosją.
„Stuttgarter Zeitung” analizuje: „Czy zawieranie umów gazowych z Katarem jest moralnie uzasadnione? I tak i nie. W przeciwieństwie do Rosji ten emirat nie jest państwem, które poprzez wojnę napastniczą podważyłoby europejski ład pokojowy, a tym samym stanowiłoby bezpośrednie zagrożenie dla Niemiec i ich sojuszników. Ale prawda jest też taka, że dopóki Republika Federalna i inne państwa europejskie są uzależnione od paliw kopalnych jak narkomani od heroiny, nie mogą być zbyt wybredne w swoich zamówieniach. Byłoby wspaniale, gdyby Niemcy mogły natychmiast pokryć swoje zapotrzebowanie na gaz wyłącznie od nieskazitelnych demokracji, takich jak Norwegia, Holandia czy Kanada, najlepiej bez stosowania szkodliwego dla środowiska szczelinowania. Niestety, jest to złudne marzenie. Ci, którzy się tym denerwują, powinni pamiętać, gdy będą siedzieć następnym razem w samochodzie, że paliwo w jego baku zostało być może wyprodukowane z libijskiej lub kazachskiej ropy naftowej”.
„Suedwest-Presse” z Ulm zaznacza: „Zanim ktoś zdążyłby pomyśleć, że nasza republika tonie w sztywnym kanapowym moralizatorstwie, wyżywając się na Katarze, piłkarskiej jedenastce i opasce na ramieniu będącej namiastką protestu, pojawiły się dwie zaskakujące wiadomości. „Ten ohydny Katar” będzie dostarczał nam od 2026 roku skroplony gaz, a Bundestag wkrótce uchwali długo negocjowaną Kompleksową Umowę Gospodarczo-Handlową o wolnym handlu między UE i Kanadą (CETA). Dla przypomnienia: również w tym przypadku szeroki sojusz prawicowo-lewicowy miał poważne obawy, że dodatkowy handel z zagranicą zabrudzi obraz Republiki Federalnej i zarazi czymś niedobrym jej obywateli. Co prawda dotyczyły one głównie umowy z USA, za to CETA została lekką rączką wrzucona do tego samego kotła, w którym jest już Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). Kampania Rosji przeciwko Ukrainie najwyraźniej wstrząsnęła sumieniami i wzbudziła powszechne oburzenie w tym obozie politycznym. Na pewno poglądy i praktyki Katarczyków są nadal niepokojące, ale tu chodzi przecież o gaz do ogrzewania i o biznes, a nie o piłkę nożną”.