„Uszkodzona nitka Nord Stream ma bardzo dużą odległość, w szczególności w kierunku Rosji, jest obecnie wypełniona wodą morską. Są to bezprecedensowe sytuacje awaryjne. (...) Eksperci twierdzą, że aby przywrócić pracę, konieczne jest odcięcie bardzo dużego kawałka gazociągu” - powiedział Miller w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej.
Jednak nikt nie prosi Rosjan o naprawę. Szwecja już przeprowadziła dochodzenie uszkodzonych eksplozjami nitek, nie dopuściła Gazpromu do oględzin. Podobnie zachowuje się Dania, w której wodach także odnotowano wybuchy.
Miller zapowiedział więc, że Rosja chce wybudować więcej nitek Tureckiego Potoku i do „ewentualnej budowy” wykorzysta rury rosyjskiej produkcji (ich producent, który ma monopol na biznes z Gazpromem, należy do rodziny Rotenbergów - objętych sankcjami bliskich oligarchów Putina).
„Nie powiem teraz, ile będzie nowych nitek, najpierw musimy oczywiście zdecydować o pojemności gazociągu. W każdym razie będą to nowe zdolności przesyłowe gazu przez Morze Czarne, w korytarzu Tureckiego Potoku, z utworzeniem hubu handlowego na granicy Turcji i Unii Europejskiej... Jeśli chodzi o turbiny, oczywiście będą to turbiny produkcji rosyjskiej” – dodał Miller.
Pochwalił się, że Gazprom „szybko buduje” gazociągi podmorskie i przypomniał, że kończył budowę Nord Stream 2 na ostatnim, końcowym etapie bez udziału technologiczno-technicznego firm zagranicznych (od grudnia 2019 r., kiedy Amerykanie wprowadzili sankcje i zachodnie firmy się wycofały).