„W sprawach dostaw energii Polska uchodziła za wzór. Gdy już wcześniej w tym roku Rosja zakręciła temu krajowi kurek z gazem, rząd w Warszawie bezzwłocznie podjął środki zaradcze. Na ukończeniu był też ratunkowy rurociąg do Skandynawii” – czytamy w artykule opublikowanym w środowym (31.08.22) wydaniu niemieckiego dziennika gospodarczego „Handelsblatt”.
Gazeta ocenia jednak, że plan Warszawy nie wypalił, a obecnie panuje energetyczny chaos. „Zerwane kontrakty, kłopoty z Norwegami, techniczne opóźnienia, bezradność. Następna zima może być bardzo zimna, a kraj nie ma planu B, aby zaopatrzyć swoich mieszkańców i swoją gospodarkę w gaz”.
„Ślepa uliczka”
„Handelsblatt” przypomina, że Polska dość spokojnie zareagowała na odcięcie od dostaw gazu z Rosji, wskazując na swoją infrastrukturę energetyczną – istniejący terminal LNG w Świnoujściu i budowany gazociąg Baltic Pipe, który ma zacząć działać w październiku. „Ale teraz okazuje się, że ta podziwiana w Europie strategia prowadziła w ślepą uliczkę”.
Czytaj więcej
Ukraina może zastąpić Rosję na energetycznym rynku Unii. Posiada duże złoża gazu ziemnego, wodór, węgiel, największe na kontynencie podziemne magazyny, największy system transportu gazu i może zwiększyć eksport prądu na teren Wspólnoty. Prezydent zaprosił Zachód do wspólnego inwestowania.
Autor tekstu Mathias Brueggmann pisze, że państwowy koncern gazowy PGNiG nie był w stanie kupić odpowiedniej ilości gazu, który ma popłynąć Baltic Pipe. Wszystko przez ceny surowca, które wystrzeliły po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Gazeta przytacza słowa premiera Mateusza Morawieckiego, mówiącego, że ceny norweskiego gazu są „chore” i zarzuty polskiej opozycji, oskarżającej PGNiG o zaniechania ws. kontraktów gazowych.