Etap 2, czyli „etap alarmowy”, zostaje uruchomiony, gdy rząd dostrzeże wysokie ryzyko długotrwałych niedoborów gazu. Teoretycznie umożliwia ona przedsiębiorstwom energetycznym przerzucanie wysokich cen energii na odbiorców: na przemysł i gospodarstwa domowe, a tym samym przyczynia się do obniżenia popytu.
W obliczu zmniejszających się przepływów gazu od głównego dostawcy, czyli Rosji, czołowa gospodarka europejska od końca marca znajduje się na pierwszym etapie planu awaryjnego – pisze Reuters.
Niemieckie media spekulowały już od kilku dni, iż niemiecka gospodarka może wejść w etap 2, po tym jak rosyjski Gazprom ograniczył w zeszłym tygodniu przepływy przez rurociąg Nord Stream 1 do zaledwie 40 procent przepustowości.
Minister Robert Habeck powiedział, że Niemcy muszą zmniejszyć zużycie gazu ziemnego i zwiększyć spalanie węgla. Niemieckie magazyny gazu są obecnie zapełnione w około 57 procentach.
Według niemieckich mediów sytuacja gazowa w Niemczech musi być bardzo trudna, ponieważ przejście do 2 etapu planu awaryjnego prognozowano dopiero po 8 lipca. W piątek 24 czerwca w Bundestagu uchwalone zostaną dwie nowe ustawy, które są niezbędne dla dostaw energii dla Niemiec: ustawa o bezpieczeństwie energetycznym i ustawa o zaopatrzeniu w elektrownie zastępcze. Ten ostatni przewiduje np. uruchomienie w krótkim terminie elektrowni węglowych w celu zminimalizowania zużycia gazu. Aby te przepisy zostały uchwalone, trzeba najpierw zidentyfikować niedobór gazu, przechodząc do wyższego poziomu planu awaryjnego.