Zobowiązania umowne Gazpromu na tranzyt na Ukrainę w bieżącym roku wynoszą 40 mld m3 gazu, czyli ok. 109,6 mln m3 dziennie. Wiadomo, że zgodnie z warunkami umowy tranzytowej Gazprom ma prawo nie dostarczać gazu do tranzytu przez zarezerwowaną przepustowość, ale nadal musi płacić za te przepustowości na zasadzie „pump or pay” (tłocz lub płać).
„Do Gazpromu należy decyzja, czy dostarczać gaz do tranzytu. A płacenie, nawet jeśli nie dostarczasz gazu, jest zobowiązaniem umownym. Jeśli nie ma płatności, to powinien być nowy arbitraż” - napisał Jury Witrenko, szef Naftogazu cytowany przez agencję Unian.
Wcześniej operator GTS Ukrainy poinformował o zakończeniu od 11 maja tranzytu gazu przez znajdujące się pod kontrolą Federacji Rosyjskiej stacje Sochranowka i Nowopskow, tłumacząc to działaniem tzw. siły wyższej. Idzie tamtędy 33 proc. ukraińskiego tranzytu rosyjskiego gazu. Ukraińcy informują, że przesył może przejąć stacja Sudża, która znajduje się całkowicie pod kontrolą Kijowa.
Gazprom ripostował w środę, że nie otrzymał potwierdzenia działania siły wyższej. Ponadto przeniesienie tranzytu do kontrolowanego przez Ukrainę Sudży, jest według Rosjan „technologicznie niemożliwe”.
Czytaj więcej
Jeśli chciwością chcemy usprawiedliwić płacenie przez nas codziennie – tankując samochód, zapalając gaz w kuchence – za śmierć ludzi na Ukrainie, to jest absolutnie moralnie nie do zniesienia – powiedział w TVN24 Piotr Woźniak, były prezes PGNiG.