Od momentu, w którym nastąpiła agresja Rosji na Ukrainę, trzej chińscy giganci energetyczni – Sinopec, China National Petroleum Corp (CNPC) i China National Offshore Oil Corp (CNOOC) – oceniają, jaki wpływ mogą mieć sankcje.
- Firmy będą w tym kryzysie sztywno trzymać się polityki zagranicznej Pekinu. Nie ma miejsca na podejmowanie jakiejkolwiek inicjatywy w zakresie nowych inwestycji – powiedział anonimowo Reutersowi jeden z dyrektorów chińskiego państwowego koncernu naftowego.
Kierunek wskazany przez Pekin widać wyraźnie po ruchu koncernu Sinopec. Zawiesił on właśnie rozmowy dotyczące dużej inwestycji petrochemicznej i przedsięwzięcia związanego z rosyjskim gazem. To odpowiedź Sinopecu na apel rządu o ostrożność w obliczu narastających sankcji wobec Rosji. Wspólne rosyjsko-chińskie przedsięwzięcie miało na celu produkcję i sprzedaż rosyjskiego gazu w Chinach.
Odejście od inwestycji, obliczanej na 500 mln dolarów, oznacza, że Chińczycy boją się ryzyka związanego z sankcjami nakładanymi przez Zachód na Rosję. W Państwie Środka wyraźne jest zaskoczenie tym, jak silne są sankcje i jak szybko oraz konsekwentnie są na Rosję nakładane przez uznawane za niezdolne do szybkiego działania państwa Zachodu.
Pekin od początku konsekwentnie sprzeciwia się sankcjom i nalega na utrzymanie normalnej wymiany handlowej z Rosją. Odmawia też potępienia agresji na Ukrainę czy nazywania rzeczy po imieniu. Jednak za kulisami Pekin naciska na firmy, by w relacjach z Rosją były znacznie ostrożniejsze niż do tej pory. W marcu doszło do spotkania przedstawicieli trzech spółek energetycznych z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, na którym doszło do przeglądu powiązań chińskich koncernów z rosyjskimi partnerami. Same koncerny pracują nad planami awaryjnymi na wypadek zakłóceń w działalności biznesowej i ewentualnych sankcji wtórnych.