Gwałtowny wzrost cen gazu ziemnego na giełdach w krajach UE wynika przede wszystkim ze zwiększonego zapotrzebowania na dostawy LNG do Azji (zwłaszcza do Chin) związanego w dużej mierze z warunkami pogodowymi i popandemicznym ożywieniem gospodarczym. - Do gwałtownego skoku cen przyczyniła się jednak także polityka Gazpromu – rosyjskiego państwowego koncernu, który w 2020 r. odpowiadał za przeszło 43 proc. dostaw gazu ziemnego do państw UE – wylicza Polski Instytut Ekonomiczny. Gazprom mimo zwiększonego zapotrzebowania na gaz nie zwiększył dostaw i ograniczyć handel na rynkach spotowych. Koncern w ostatnich miesiącach wypełniał swoje zobowiązania umowne, zdecydował jednak nie zwiększać dostaw powyżej zakontraktowanych w umowach długoterminowych poziomów, uzasadniając to m.in. koniecznością uzupełnienia krajowych magazynów. Zdaniem analityków PIE, wysyłane przez przedstawicieli rosyjskiego monopolisty sygnały dotyczące ograniczania podaży i rezygnacja z rezerwowania przepustowości na tranzyt gazu dodatkowo przyczyniały się do podbijania cen.

Analitycy wskazują, że na ceny oddziałuje także najniższe od 2013 r. zapełnienie europejskich magazynów gazu. Gazprom posiada lub dzierżawi dużą część magazynów gazu w UE, które są zapełnione w niższym stopniu niż średnia na terenie UE. – Wedle stanu z początku października największy magazyn w Niemczech w Rehden zapełniony jest na przykład w niecałych 10 proc. – podkreślają analitycy.