– Jeżeli będziemy mieć najostrzejszą wersję sankcji, to będziemy szukać sposobu zmiany struktury finansowania projektu. Ale nie jest to największe wyzwanie. Mamy nadzieję, że strona ekonomiczna inwestycji weźmie u inwestorów górę nad polityczną – stwierdził dziś Arkadij Dworkowicz wicepremier Rosji odpowiedzialny za energetykę, cytowany przez agencję Prime.
W końcu kwietnia spółka Nord Stream 2 (należy wyłącznie do Gazpromu) podpisała porozumienie o współfinansowaniu gazociągu na dnie Bałtyku. Sygnatariusze – Shell, OMV (Austria), Engie (Francja) oraz niemieckie Uniper i Wintershall zobowiązały się udzielić Gazpromowi kredytu – po 950 mln euro ze stawką roczną 6 proc. do 2019 r. Gazprom także musi wnieść taką samą kwotę.
W lipcu Rosjanie dostali od partnerów po 324 mln euro. Resztę wpłat zachodnie firmy uzależniały od dalszych decyzji Nord Stream-2 co do finansowania projektu. Sytuacja zmieniła się w sierpniu, kiedy Donald Trump podpisał ustawę zaostrzającą sankcje – nie tylko wobec rosyjskich firm i osób, ale też zachodnich, które będą współpracować z Rosjanami przy projektach energetycznych, w tym Nord Stream 2. Francuzi z Engie zapowiedzieli wtedy, że wstrzymują się z realizacją porozumienia.
Niedawno prezes Gazpromu Aleksiej Miller zapewniał, że amerykańskie ograniczenia „w żaden sposób nie zmniejszają możliwości Gazpromu do zaciągania kredytów zagranicznych”.
Tak jednak nie jest, bowiem amerykańskie sankcje skróciły maksymalny okres finansowania rosyjskich koncernów sektora ropy i gazu z 90 dni do 60 dni.