Kryzys w strefie euro dusi ceny ropy naftowej. We wtorek baryłka Brenta w dostawach trzymiesięcznych kosztowała 99,55 dol. I niższe ceny mają utrzymać się przed dłuższy czas, przynajmniej do końca roku, a być może nawet do wiosny. Gdyby te przewidywania się potwierdziły, to spadek cen paliwa na światowych giełdach jest przesądzony. A to dobra wiadomość dla wszystkich kierowców, także w Polsce. Choć w najbliższych dniach na zakup tańszego paliwa na stacjach liczyć nie mogą.
Prognozy coraz lepsze
Wraz ze spadkiem cen ropy i realną perspektywą wzrostu jej wydobycia w Libii, kolejne instytucje zmieniają prognozy dotyczące popytu i cen. Widoczne to było także we wtorek. Zdaniem ekspertów Morgan Stanley ceny Brenta pod koniec roku mogą spaść do 85 dol. za baryłkę, a średnia na cały 2012 r. ma wynieść nie więcej niż 100 dol. Podobnie prognozuje JP Morgan. Mniej radykalny jest Goldman Sachs, według którego średnia cena ropy w 2012 r. wyniesie 120 dol. za baryłkę. Banki prognozują również zmniejszenie różnicy między cenami Brenta i amerykańskiej WTI, która we wtorek wynosiła już tylko 23,45 dol.
Oprócz greckiego kryzysu odczuwalnego już w większości krajów europejskich jest jeszcze jeden powód spadku cen - powrót Libii na rynki światowe. Zdaniem analityków pod koniec roku ten kraj będzie w stanie eksportować przynajmniej 700 tys. baryłek dziennie.
W tej chwili podwyżka cen może być spowodowana jedynie cięciem produkcji przez OPEC. Przedstawiciele kartelu nie ukrywają, że mniejszy popyt bardzo ich niepokoi. Na razie jednak poza zazwyczaj radykalnymi Irańczykami i Wenezuelczykami, nikt nie wspomina o konieczności zmniejszenia wydobycia.
W Polsce stabilizacja
PKN Orlen i grupa Lotos powoli obniżają ceny hurtowe, ale ze względu na drogie euro, spadek jest minimalny i w zgodniej opinii ekspertów trudno spodziewać się niższych cen w sprzedaży detalicznej. - Poza tym we wrześniu Orlen i Lotos utrzymywały dość sztywne i niskie ceny hurtowe, na własnych stacjach też paliwo sprzedawały tanio, choć ceny na świecie były wysokie mówi Urszula Cieślak, analityka łódzkiego Biura Reflex. - Teraz powoli sytuacja na stacjach wraca do normy, a właściciele stacji prywatnych próbują odrobić straty powstałe z powodu niskich marż, gdy Orlen i Lotos sprzedawały wyjątkowo tanie paliwo. Zatem teraz - po spadku cen hurtowych - nie będą skłonni wprowadzać obniżki.