Jutro kolejna runka rozmów ukraińsko-rosyjskich nt. nowych warunków dostaw gazu na Ukrainę. Na razie kraj ten kupuje rosyjski gaz za drogo jak na swój dziurawy budżet - po 416 dol./1000 m3. Rosjanie się nie śpieszą, bo mają podpisany kontrakt, który stawiaKijów pod ścianą. Niezależnie od tego, ile z zakontraktowanych aż 52 mld m3 gazu weźmie, i tak za całość musi zapłacić.
Dziś rosyjskie media dowiedziały się, że negocjacje sprowadzają się już do tego nie czy, ale ile Rosjanie dostaną udziałów w konsorcjum, które miałoby przejąc magistrale tranzytowe. Moskwa chce minimum połowę, Kijów daje, na razie, jedną trzecią. Tyle samo oferuje partnerom z Unii, a sobie zostawia 34 proc..Obecnie magistralami zarządza Naftogaz poprzez spółki pośredniczące na poszczególnych odcinkach. Jest to więc doskonały interes dla dziesiątków firm i ich nacisk na władze, by tego status quo nie zmieniać jest bardzo silny.
Gazprom miał zaproponować za całość magistrali 4 mld dol.. ale Ukraińcy odrzucili negocjacje w sprawie sprzedaży. Zdaniem prezesa Gazpromu Aleksieja Millera wycena na poziomie 20 mld dol. jest znacznie zawyżona.
Rosja ma dziś pięć punktów przesyłu gazu na granicy z Ukrainą. Paliwo płynie stąd do Rumunii, Mołdawii, na Węgry, Słowację, do Polski, a także do Rosji (Rostów nad Donem), oczywiście na Ukrainę i do portów Morza Czarnego. Większość magistrali została wybudowana za czasów sowieckich i wymaga dużych nakładów na modernizację i remonty. Gazprom szacuje je na poziomie 2-8 mld dol., zależnie od wielkości prac.