OZE nie są modą jednego sezonu

Energia odnawialna jest trwałą częścią współczesnego świata. Co ważne, uniezależniła się ona w dużym stopniu od polityki klimatycznej, która miewa lepsze i gorsze fazy

Publikacja: 12.07.2012 10:25

Red

Nie trzeba być zaangażowanym w ochronę klimatu, żeby zrozumieć pożytki płynące z energii odnawialnej. O ile Unia Europejska bywa osamotniona w światowym procesie klimatycznym, w dziedzinie odnawialnych źrodeł energii jest w dobrym, światowym towarzystwie – wraz z Chinami i USA, Indiami i Brazylią, żeby wymienić tylko kilka najważniejszych państw.

Ci, którzy stoją z boku, rezygnują z nowego motoru wzrostu gospodarczego. Dlatego stworzenie stabilnych ram prawnych dla tego sektora w postaci nowej ustawy o odnawialnych zródłach energii będzie jednym z ważniejszych wydarzeń w polskiej polityce gospodarczej tego roku.

Międzynarodowej Agencji Energetyki (IEA) domaga się od wszystkich krajach uprzemysłowionych „jasnego sygnału, że sektor energetyczny musi się przekształcać". Agencja w jednym ze swych raportów przestrzega sceptyków, że Chiny, inwestujące z ogromnym rozmachem w odnawialne źródła energii, nie pozostawiają światu uprzemysłowionemu innego wyboru, niż pójście tą samą drogą.

Biomasa, o której mniej się mówi niż np. o energii wiatrowej czy słonecznej, jest najpopularniejszą i największą częścią OZE (ok. trzy czwarte). Oczywiście przeważają w tym tradycyjne, nieprzemysłowe formy wykorzystania drewna, roślin czy odpadów. Urok biomasy polega na tym, że może ona być wykorzystywana w sposób rozproszony nie tylko w krajach rozwijających się, lecz także rozwiniętych. Ale jej przyszłość to także energetyka przemysłowa.

20 proc. elektryczności i ciepła zużywanych przez ludzkość może w roku 2050 pochodzić właśnie ze spalania biomasy. Żeby osiągnąć taką skalę, trzeba inwestować nie tylko w energetykę na niej opartą, ale i w produkcję samej biomasy.

Unia Europejska nie wytworzy jej tyle, ile potrzebne będzie do zaspokojenia rosnących potrzeb energetyki. Połowa dodatkowej biomasy potrzebnej w krajach UE ma pochodzić z importu. W Polsce ten udział będzie mniejszy, ale i my sprowadzamy biomasę z innych krajów. Nie jest to nic złego. Biomasa, tak jak inne rodzaje energii odnawialnej, będzie wymagać przez dłuższy czas wsparcia publicznego, ale im więcej będzie sprzedających i kupujących, tym szybciej ukształtuje się rynek, a na nim racjonalne ceny.

W amerykańskim stanie Georgia została otwarta w ubiegłym roku ogromna plantacja drzew. Przerobione na pelety drewno (750 tys. ton rocznie) przewozi się do Europy, gdzie jest spalane w elektrowniach koncernu RWE. Podobne plantacje powstają albo są planowane w innych częściach świata, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Wyspecjalizowane agendy ONZ wspierają te próby, widząc w nich korzyści klimatyczne, ale także rozwojowe. Na tegorocznej międzynarodowej konferencji poświęconej biomasie w austriackim Guessing przedstawiciele krajów rozwijających się, zwłaszcza afrykańskich, deklarowali zainteresowanie współpracą w dziedzinie biomasy. Ich naturalnym partnerem jest ze względów geograficznych Europa.

Bez inwestycji w biomasę Polsce będzie trudno osiągnąć uzgodniony z partnerami z Unii Europejskiej udział odnawialnych źródeł energii w naszym bilansie energetycznym (15 proc. energii końcowej w 2020 roku).

Biomasa, jak każda część sektora energetycznego, łącznie z całą energetyką odnawialną, bywa traktowana sceptycznie. Zwłaszcza wtedy, gdy jest surowcem sprzedawanym i kupowanym na rynku międzynarodowym, budzi wątpliwości. Czy przewożona na duże odległości jest nadal surowcem ekologicznym, przyjaznym klimatowi? Czy forsowanie jej upraw nie zakłóci równowagi ekologicznej albo nie zaszkodzi rolnictwu? Czy nie będzie to nowa forma wyzyskiwania najbiedniejszych krajów świata?

Każde z tych pytań zasługuje na poważne rozważenie. Na każde jest, według międzynarodowych organizacji zajmujących się klimatem, pomocą rozwojową czy wyżywieniem, a także niezależnych ekspertów jedna odpowiedź: biomasa stosowana w sposób kontrolowany, zgodny z uznanymi kryteriami, jest źródłem energii nie tylko przyjaznym klimatowi, ale też niekonkurencyjnym wobec rolnictwa i sprzyjającym rozwojowi gospodarczemu krajów Południa.

Bez inwestycji w biomasę, tę pochodzącą z rolnictwa, leśną i odpadową, Polsce będzie trudno osiągnąć uzgodniony z partnerami z Unii Europejskiej udział odnawialnych źródeł energii w naszym bilansie energetycznym (15 proc. energii końcowej w 2020 roku). System wsparcia OZE musi to uwzględnić. Ale bez odpowiednich regulacji trudno też będzie zapewnić podaż biomasy potrzebną do rozwoju tego sektora. Import będzie zapewne niezbędnym uzupełnieniem, ale nasz kraj ma własny, niewykorzystany potencjał biomasy.

Polska nie stoi przed wyborem: energetyka odnawialna czy konwencjonalna. Polsce jest natomiast pilnie potrzebne mniej konwencjonalne myślenie o przyszłości energetyki. Takie, które nie traktuje zmian jako uciążliwości nałożonej na nas przez Unię Europejską, lecz jako szansę modernizacyjną. Taki sposób myślenia jest potrzebny m.in. energetyce węglowej – ona przetrwa tylko, jeżeli będzie miała własną strategię zmian. Strategia, jeżeli ma zasługiwać na tę nazwę, musi wybiegać w przyszłość i zawierać gwarancję stabilności warunków gry. Inwestorzy pozbawieni takich gwarancji będą omijać Polskę, wybierając inne, bardziej atrakcyjne miejsca do inwestowania.

Polska energetyka potrzebuje też silniejszego zaplecza badawczego. Nie inwestując w badania, skazujemy się na rolę importera zagranicznych urządzeń i technologii. To z kolei prowadzi do zarzutu, że na transformacji sektora energetycznego zarabiają koncerny międzynarodowe, a nie polskie firmy czy instytuty badawcze. Jest w tym stwierdzeniu sporo racji, ale ma ono wszelkie cechy samospełniającej się przepowiedni.

Za słabe, a w dodatku za mało wykorzystywane jest też zaplecze intelektualne polskiej polityki energetycznej. Cierpią na tym i polityka, i opinia publiczna. Politycy nie otrzymują (albo nie szukają) rzetelnych analiz i rekomendacji, pomagających podejmować racjonalne decyzje. Opinia publiczna nie potrafi decyzji ocenić, a mają one przecież wpływ na życie każdego z nas.

Janusz Reiter, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, b. ambasador w Niemczech i USA

Nie trzeba być zaangażowanym w ochronę klimatu, żeby zrozumieć pożytki płynące z energii odnawialnej. O ile Unia Europejska bywa osamotniona w światowym procesie klimatycznym, w dziedzinie odnawialnych źrodeł energii jest w dobrym, światowym towarzystwie – wraz z Chinami i USA, Indiami i Brazylią, żeby wymienić tylko kilka najważniejszych państw.

Ci, którzy stoją z boku, rezygnują z nowego motoru wzrostu gospodarczego. Dlatego stworzenie stabilnych ram prawnych dla tego sektora w postaci nowej ustawy o odnawialnych zródłach energii będzie jednym z ważniejszych wydarzeń w polskiej polityce gospodarczej tego roku.

Pozostało 90% artykułu
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz