To o tyle zaskakujące, że do sezonu grzewczego, kiedy ceny oleju opałowego windują koszty zakupu diesla, jeszcze daleko. – Taka tendencja powinna się nasilić pod koniec października lub na początku listopada. Na razie zrównanie cen obu paliw występuje tylko na nielicznych stacjach. Jeśli chodzi o średni poziom cen, to nadal jest tu duży zapas – zaznacza Rafał Zywert, analityk z BM Reflex.
Jakub Boguski, analityk rynku paliw z e-petrol.pl, twierdzi, że odwrócenie tendencji cenowej jest na razie okazjonalne, choć sam ma podobne obserwacje z niektórych wrocławskich punktów sprzedaży. – Nie sądzę, by w ciągu najbliższych tygodni cena oleju napędowego w całym kraju była wyższa niż cena benzyny – mówi Bogucki. Jego zdaniem we wrześniu będziemy tankować drożej. To nie będzie jednorazowa podwyżka o 15 gr, ale powolny marsz w górę o 2–3 gr na litrze każdego tygodnia. Sprawi on, że już w październiku możemy znowu niebezpiecznie zbliżyć się do 6 zł za litr.
Dziś ceny są wyższe niż na początku wakacji. Tylko w sierpniu cena litra benzyny skoczyła o 20 gr. To efekt wzrostu notowań ropy naftowej.
Jednak zdaniem Pawła Olechnowicza, prezesa Lotosu, ceny nie powinny przekroczyć psychologicznej granicy 6 zł za litr.
Analitycy zwracają jednak uwagę na czynniki, które mogą sprawić, że przy dystrybutorze zapłacimy więcej. – Jednym z nich może być intensywny sezon huraganowy w USA we wrześniu. Innym zagrożeniem jest sytuacja w Syrii oraz nierozwiązany problem Iranu, a także kłopoty w strefie euro, które wpływają na wahania kursowe – ostrzega Zywert.