Prognoza dla kierowców, czyli co nas czeka na stacjach paliw

Widmo płacenia 6 zł za litr paliwa odeszło na razie w zapomnienie. Może powrócić wraz z poprawą koniunktury

Publikacja: 20.12.2012 03:05

Prognoza dla kierowców, czyli co nas czeka na stacjach paliw

Foto: Bloomberg

Wystarczył rok, by ceny benzyny i oleju napędowego na stacjach po raz pierwszy od kilku lat zbliżyły się do ubiegłorocznych poziomów. Dziś za litr Pb 95 płacimy średnio 5,49 zł, a za diesla – o 7 groszy drożej. Wszystko dzięki mocniejszej złotówce. W grudniu ub.r. za jednego dolara płaciliśmy 3,46 zł, czyli o 10 proc. więcej niż dziś. W tym czasie cena ropy uległa tylko nieznacznej podwyżce.

Wszystko wskazuje na to, że I kwartał upłynie pod znakiem kolejnych obniżek na stacjach. – Na początku bieżącego roku litr benzyny kosztował 5,66 zł, a litr oleju – 5,76 zł. W 2013 r. jest szansa, że ceny będą niższe nawet od obecnych o 5–10 groszy. Za benzynę możemy więc zapłacić ok. 5,40 zł, a za diesla – ok. 5,50 zł – szacuje Rafał Zywert, analityk z BM Reflex. Ale rewolucji, jaką byłby spadek ceny poniżej 5 zł, się nie spodziewa.

Jeśli te przewidywania okażą się trafione, będzie to pierwszy rok od czterech lat, kiedy tendencja wzrostowa nie tylko zostanie zahamowana, ale wręcz się odwróci. Powód to nadciągające spowolnienie gospodarcze, którego nasilenie – według szacunków ekspertów – przypadnie na pierwszą połowę przyszłego roku. Gorsza koniunktura wpłynie na spadek popytu na paliwa. To z kolei zmusi właścicieli stacji do kolejnych obniżek.

Zdaniem Jakuba Boguckiego, analityka w e-petrol.pl, w najbardziej drastycznym przypadku cena Pb 95 może spaść nawet do 5,20 zł. Przez cały 2013 r. ceny na stacjach w głównej mierze będą kształtować czynniki makro. Sytuacja geopolityczna wpływająca na notowania ropy też nie będzie bez znaczenia, ale będzie mieć mniejsze przełożenie na portfele polskich kierowców niż koniunktura rynkowa. – Spodziewam się powolnego przezwyciężania kryzysu w strefie euro i napływu coraz lepszych prognoz dotyczących gospodarki amerykańskiej i chińskiej. Jeśli chodzi o czynniki polityczne, to duże znaczenie będzie miało rozstrzygnięcie kwestii programu nuklearnego Iranu – wylicza analityk.

Gospodarka ma ponoć odbić się od dna już drugiej połowie przyszłego roku, a wraz z nią powinien rosnąć popyt. Dlatego analitycy są ostrożni w szafowaniu stwierdzeniami, że groźbę 6 zł pożegnaliśmy na zawsze. Przewidują, że w końcówce 2013 r. ceny na stacjach znów zaczną rosnąć. Wraz z nimi odbudują się zawężane w tej chwili coraz bardziej marże detaliczne. – Nie spodziewam się jednak, by tempo wzrostu było tak duże jak w ciągu dwóch ostatnich lat. Według mnie w drugiej połowie roku znów przekroczymy poziomy 5,8–5,9 zł za litr paliwa – zaznacza Zywert. – Przyszły rok na pewno zakończy się na wyższym poziomie niż obecny – wtóruje mu Bogucki.

Przedstawiciele Orlenu są większymi optymistami. – Jeśli za baryłkę ropy będziemy płacić ok. 100 dol., złotówka utrzyma się na podobnym do dzisiejszego poziomie, a popyt na paliwo nie odbuduje się w sposób znaczący, to ceny benzyny czy diesla powinny pozostać przynajmniej takie jak teraz. Jeśli będzie drożej, to nieznacznie – prognozuje Adam Czyżewski, główny ekonomista płockiego koncernu.

Spółki paliwowe robią, co mogą, by nie dopuścić do przekroczenia kolejnej bariery psychologicznej, która mogłaby wpłynąć na zmniejszenie popytu. Temu właśnie miały służyć wakacyjne promocje na stacjach. – Z naszych obserwacji wynika, że kierowcy nie zwracają uwagi na podwyżki czy obniżki rzędu kilku groszy. Zmniejszonymi zakupami reagują wtedy, gdy cena zbliża się do jakiejś granicy, np. 5 zł czy teraz 6 zł, i utrzymuje się przez pewien czas. Wtedy rozważają, czy nie przesiąść się na komunikację miejską lub czy nie sprzedać samochodu. To groźne, bo trudno ten spadek popytu odbudować w krótkim czasie – zauważa Czyżewski. Według szacunków Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego sprzedaż diesla po trzech kwartałach spadła o 7,5 proc., a benzyny – o 4 proc.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

a.wieczerzak@rp.pl

ekonomia24.pl/energianews

- Rywalizacja o stanowiska w OPEC – Kraje kartelu obawiają się spowolnienia gospodarczego. Nie mogą się też zdecydować, kto w tym okresie ma być nowym sekretarzem generalnym

- Świat potrzebuje więcej ropy – Międzynarodowa Agencja Energii podniosła prognozę wzrostu globalnego popytu na ropę w IV kwartale 2012 roku

- Paliwa na polskich stacjach nie podrożeją na święta – Ożywienie gospodarki chińskiej i pewność, że w tym kraju nie będzie „twardego lądowania", zatrzymały spadek cen ropy naftowej

- Na stacjach będzie taniej – Powiało optymizmem na stacjach paliw. Ceny benzyny spadły w ciągu ostatnich tygodni o kilkanaście groszy na litrze, a diesel staniał o kilka groszy. A może być jeszcze lepiej

Jest szansa na tańszy surowiec pod koniec przyszłego roku

Choć w końcówce grudnia ceny ropy Brent niewiele odbiegają od tych z początku stycznia, to trzeba zauważyć, że ten rok był wyjątkowo urozmaicony, jeśli chodzi o jej notowania. Z największymi spadkami mieliśmy do czynienia w II kwartale, a szczególnie w kwietniu. Wtedy baryłka potaniała o ponad 30 dol., do 88 dol. – Tak drastyczny spadek wynikał z rosnącego wydobycia w Ameryce i Arabii Saudyjskiej. To zbilansowało zmniejszoną o 1 mln baryłek dziennie produkcję Iranu, na który nałożono sankcje. Na to nałożyło się spowolnienie gospodarcze widoczne w Europie i Chinach, a w takim czasie zawsze jest presja na obniżanie cen surowca – tłumaczy Paweł Kordala, analityk rynków surowcowych w X-Trade Brokers. Rynek rafineryjny znów odżył. Niektórzy eksperci mówią wręcz o powrocie hossy. Główny powód to bankructwo Petroplusa. Mniejsza ilość ropy tym spowodowana nie motywowała rafinerii do obniżania cen w ślad za spadającymi notowaniami ropy. Dzięki temu marże osiągnęły rekordowe poziomy, co dało zarobić wszystkim. – W przyszłym roku przewidujemy nieznaczne spadki marży ze względu na to, że odkupowane rafinerie Petroplusa wracają już do gry. Nie będą one jednak tak głębokie jak w 2011 r. – zaznacza Kordala. Jego zdaniem od 2013 roku będzie też widać powolną tendencję spadkową na rynku ropy. Analityk prognozuje, że pod koniec  przyszłego roku cena baryłki będzie oscylować wokół 90 dol. – Nie oczekuję gwałtownych obniżek, bo słychać było już zapowiedzi krajów OPEC o możliwym zmniejszaniu wydobycia ropy w przyszłym roku w reakcji na amerykańską rewolucję łupkową. Dla kartelu opłacalne jest utrzymywanie ceny na poziomie ok. 100 dol., bo to zapewnia im przyzwoite zyski, a jednocześnie nie tłamsi popytu. Ale z drugiej strony gospodarka chińska, po chwilowym odbiciu, znowu może przyhamować – argumentuje Kordala. Przyszły rok przyniesie znacznie większą zmienność też kursów. – Przełomu raczej nie będzie, o ile czynniki geopolityczne i makroekonomiczne będą stabilne – dodaje.

Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Energetyka
Bez OZE ani rusz