Nie spotkaliśmy się cenowo z inwestorami

Zdecydowaliśmy się poczekać na nieco lepszy sentyment na rynku. Z pewnością czas też uwiarygodni to co mówiliśmy inwestorom. - mówi Roland Toth, prezesa GGE, który planował debiut na GPW. Słowacy chcieli pozyskać z naszego rynku 181,5 mln zł netto.

Publikacja: 11.02.2014 15:26

Roland Toth, prezes Grafobal Energy Group.

Roland Toth, prezes Grafobal Energy Group.

Foto: Archiwum

Zawiesiliście ofertę na GPW. Czy dyskonto, którego żądali inwestorzy instytucjonalni było zbyt duże? Na jakim poziomie byłoby akceptowalne?

Na tym etapie po prostu się „nie spotkaliśmy" cenowo. Myślę, że ważne to, że udało się nam przekonać inwestorów że nasz biznes jest ciekawy i możemy dalej szybko rosnąć tak jak w ciągu ostatnich kilku lat. Szczególnie pierwsze spotkania z inwestorami były bardzo udane i widzieliśmy zainteresowanie naszą ofertą. Potem jednak na skutek pogorszenia sentymentu rynkowego i rosnącej niepewności nastawienie inwestorów zaczęło się pogarszać. Jesteśmy w  takiej sytuacji, że nie musimy pozyskiwać środków - miały one sfinansować dalszy dynamiczny rozwój, ale mamy zapewnione finansowanie aktualnie realizowanych projektów i możemy rozwijać się wolniej. Dlatego zdecydowaliśmy się poczekać na nieco lepszy sentyment na rynku. Z pewnością czas też uwiarygodni to co mówiliśmy inwestorom.

Kiedy ewentualnie powrócicie do tematu i czy będzie to również GPW?

To zależy od dwóch czynników – sentymentu na rynku i stanu naszych przygotowań do potencjalnych akwizycji. Jak już wcześniej deklarowaliśmy Giełda Papierów Wartościowych oraz polski rynek kapitałowy, to dla nas najbardziej naturalny wybór.

Z jakich środków teraz będziecie realizować plany rozwojowe? Czy zawieszenie oferty oznacza jednoczesną rezygnację z tych planów?

Jest kilka niewielkich projektów, które nie wymagają wysokich nakładów inwestycyjnych i ich realizacji nie zaprzestaniemy. Tym bardziej, że są one bardzo rentowne. Większe projekty – możemy finansować rozwój z bieżących przepływów pieniężnych oraz kredytów bankowych. W przypadku tych naprawdę ciekawych, będziemy skłonni przeanalizować inne źródła finansowania. W tej chwili nasze zadłużenie jest niższe niż większości porównywalnych spółek.

Czy nadal jesteście zainteresowani firmą ECO w Opolu?

Złożyliśmy ofertę i nie wolno nam tego komentować.

Co z projektami w Czechach i na Słowacji?

Nadal przyglądamy się tym projektom i staramy się wynegocjować najlepsze warunki. Uważamy, że co najmniej jeden z nich będziemy w stanie realizować samodzielnie bez emisji.

Zawiesiliście ofertę na GPW. Czy dyskonto, którego żądali inwestorzy instytucjonalni było zbyt duże? Na jakim poziomie byłoby akceptowalne?

Na tym etapie po prostu się „nie spotkaliśmy" cenowo. Myślę, że ważne to, że udało się nam przekonać inwestorów że nasz biznes jest ciekawy i możemy dalej szybko rosnąć tak jak w ciągu ostatnich kilku lat. Szczególnie pierwsze spotkania z inwestorami były bardzo udane i widzieliśmy zainteresowanie naszą ofertą. Potem jednak na skutek pogorszenia sentymentu rynkowego i rosnącej niepewności nastawienie inwestorów zaczęło się pogarszać. Jesteśmy w  takiej sytuacji, że nie musimy pozyskiwać środków - miały one sfinansować dalszy dynamiczny rozwój, ale mamy zapewnione finansowanie aktualnie realizowanych projektów i możemy rozwijać się wolniej. Dlatego zdecydowaliśmy się poczekać na nieco lepszy sentyment na rynku. Z pewnością czas też uwiarygodni to co mówiliśmy inwestorom.

Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie