W Unii będą gazowe stress testy

Bruksela sprawdzi, jak UE poradzi sobie w razie kryzysu gazowego. W dłuższym terminie proponuje zwiększenie siły przetargowej Wspólnoty.

Publikacja: 29.05.2014 10:48

W Unii będą gazowe stress testy

Foto: Bloomberg

Komisja Europejska przedstawiła wczoraj swoje propozycje zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Unii. – Kwestia zależności od dostaw energii przesunęła się wyżej w agendzie i jest obawą wszystkich – mówił wczoraj Gunther Oettinger, komisarz ds. energii UE. To efekt kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. Niemiec potwierdził, że jest w kontakcie z polskim premierem i w swojej propozycji KE uwzględniła niektóre propozycje rządu w Warszawie. Na razie jest lista życzeń, która wymaga zdecydowanej woli zmian po stronie państw członkowskich. Czy są one gotowe podzielić się suwerennością energetyczną z Brukselą, okaże się na szczycie UE pod koniec czerwca.

Jak przetrwać zimę

Wczorajszy komunikat KE zajmuje się bezpieczeństwem energetycznym UE w dwóch perspektywach czasowych. Krótkoterminowa dotyczy najbliższej zimy i groźby deficytu gazowego, gdyby nie doszło do rozwiązania sporu cenowego między Ukrainą a Rosją. Długoterminowa przewiduje działania zmniejszające zależność UE od importu z Rosji.

W najbliższych miesiącach KE chce przeprowadzić tzw. stress testy. To słowo, które robi ostatnio w UE karierę. Były już stress testy elektrowni nuklearnych po katastrofie w Fukushimie, regularnie stress testom poddawane są europejskie banki w reakcji na kryzys finansowy. Stress testy gazowe mają pokazać, co się stanie w UE, jeśli nastąpi odcięcie dostaw gazu płynącego przez Ukrainę. KE zbada więc poziom zapasów w magazynach gazowych, oceni wydolność mechanizmów zwrotnego przepływu tego surowca, przeanalizuje stopień zaawansowania budowy terminali LNG. Sprawdzi także, jak w krótkim terminie jest w stanie pomóc Norwegia – nieoficjalnie w KE słychać, że ten godny zaufania dostawca jest już niestety blisko maksimum swojej wydolności eksportowej. Trzeba będzie także zbadać, czy da się zmniejszyć popyt poprzez oszczędności w zużyciu energii, ale także czasowe zwiększenie produkcji energii elektrycznej ze źródeł innych niż gaz.

Zapasy gazu w UE starczyłyby na niespełna 17 dni, zamiast na 30, jak wymaga Bruksela. Ale nikt nie może zmusić państw do wypełnienia tego wymogu.

UE doświadczyła już dwóch kryzysów gazowych, gdy Rosja czasowo wstrzymała dostawy: w 2006 i 2009 roku. Już wtedy efektem kryzysu były zmiany legislacyjne, ale państwa niechętnie wprowadzają je w życie. Na przykład unijne rozporządzenie wymaga, żeby każdy kraj miał zapasy gazu pokrywające przynajmniej 30 dni zużycia. Ale faktycznie zapasy wynoszą 56 proc. potrzebnego poziomu, czyli starczyłyby na niespełna 17 dni. – Nie mamy żadnej możliwości zmuszenia krajów do wypełnienia tego celu – przyznaje nieoficjalnie ekspert KE. Magazyny gazu są kosztowne, a perspektywa kryzysu bardziej odległa niż konieczność pokrywania bieżących wydatków. Podobnie zresztą z powodów finansowych od lat kuleje kwestia budowy ponadgranicznych łączników energetycznych.

W średnim i dłuższym terminie KE proponuje właśnie budowę infrastruktury energetycznej, która umożliwi przesyłanie energii ponad granicami. Od dawna już istnieje lista inwestycji finansowanych z unijnych pieniędzy. Do dyskusji pozostaje zwiększenie unijnego udziału w tym przedsięwzięciu czy też wcześniejsze wypłacanie pieniędzy. Ponadto KE rozważy stworzenie regionalnych, a docelowo nawet paneuropejskich planów solidarności energetycznej. To oczywiście też wymaga inwestycji.

Bruksela z sympatią odnosi się też do lokalnych zasobów energii, takich jak gaz łupkowy czy węgiel. Przy czym ten drugi oczywiście musi być „czysty". Konkretów żadnych nie ma, ale polscy dyplomaci wskazują, że może to być punkt zaczepienia w przyszłości do postulatów o nieutrudnianie wydobycia gazu łupkowego.

1 mld euro dziennie wydaje UE na import energii

Bez wspólnych zakupów

Komunikat KE został przygotowany w odpowiedzi na wezwanie ze strony przywódców państw i rządów, zaniepokojonych sytuacją energetyczną na wschodniej flance UE. Polska wykorzystała sytuację i postanowiła wpłynąć na dyskusję, przedstawiając swój sześciopunktowy plan unii energetycznej. Pięć punktów od początku było zgodnych z wcześniejszymi inicjatywami Komisji Europejskiej. Natomiast jeden, zupełnie oryginalny, dotyczył wspólnych zakupów gazu. Docelowo miałaby to robić odrębna agencja dokonująca zakupów na potrzeby wszystkich klientów w UE. – Zupełnie nierealny pomysł, większość krajów tego nie akceptuje – mówi „Rz" wysoki rangą dyplomata jednego z największych państw UE. Zdaje sobie z tego sprawę Komisja Europejska, która na razie nic równie rewolucyjnego w swoim dokumencie nie zawarła. Ale nie powiedziała też definitywnego „nie". – Musimy przeanalizować ten pomysł z punktu widzenia konkurencji i wspólnego rynku. W ciągu kilku tygodniu przedstawimy nasze wnioski – powiedział komisarz Oettinger. Przyznaje, że UE jest silniejsza, gdy w sprawach energii mówi jednym głosem.

Polscy dyplomaci twierdzą, że nie chodzi już o wspólne zakupy gazu, ale przynajmniej o agencję, która przeglądałaby wszystkie kontrakty i analizowałaby je pod kątem zgodności z unijnym prawem. Samo to mogłoby się przyczynić do spadku ceny gazu.

Komunikat KE nie ma wartości legislacyjnej. To przekaz dla szefów państw i rządów na najbliższy szczyt w czerwcu. Jeśli poszczególne jego punkty spotkają się z życzliwym przyjęciem, wtedy kolejna Komisja Europejska będzie mogła przygotować propozycje legislacyjne.

Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Energetyka
Bez OZE ani rusz