W czerwcu tygodnik "Wprost" opublikował stenogram nagrania rozmowy Parafianowicza (byłego wiceministra finansów, który pełnił funkcję m.in. generalnego inspektora kontroli skarbowej), byłego ministra transportu Sławomira Nowaka i byłego szefa GROM-u Dariusza Zawadki.
Nowak mówi tam o kontroli finansów swojej żony: "Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej". Parafianowicz na słowa Nowaka, odpowiada: "Ja to wszystko wiem... ale... bo ja z urzędu kontroli skarbowej... to już odkryliśmy bardzo dawno. UKS, komputery wyrzuciły (...). Zablokowałem to".
W podsłuchanej rozmowie Parafianowicz stwierdza, że w sprawie oddania do użytku terminala LNG "mówią o jesieni 2015, a na mieście mówią coś o 2017". Według opublikowanego zapisu Parafianowicz mówi też, że umowy na budowę terminala są skonstruowane w sposób niekorzystny, co pozwala włoskiej firmie stojącej na czele konsorcjum budującego terminal bezkarnie się opóźniać.
Sam Parafianowicz oświadczył po ujawnieniu nagrania, że jako członek zarządu PGNiG SA nigdy nie naruszył interesów spółki i nie ujawnił żadnych informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa - dotyczy to też według niego postępu prac przy budowie gazoportu.
Premier Donald Tusk mówił wówczas, że nie wyobraża sobie, by Parafianowicz mógł kontynuować pracę w PGNiG. "Nie jestem oczywiście prezesem PGNiG, ale w tej sytuacji nie wyobrażam sobie, aby mógł (Parafianowicz - PAP) kontynuować pracę w tak poważnej spółce" - powiedział Tusk na konferencji prasowej.