Ankara naciska na koncern Rosatom, by odsprzedał tureckiemu biznesowi 49 proc. udziałów w projekcie budowy pierwszej tureckiej elektrowni jądrowej. Jeżeli Moskwa na to nie pójdzie, to Turcy w ogóle zerwą kontrakt z Rosatomem, a nowych partnerów poszukają w USA i Japonii.
Umowa pod klucz
Jak dowiedziała się agencja Bloomberg, Rosatom prowadzi już rozmowy o sprzedaży 49 proc. akcji w projekcie elektrowni Akkuiu nad brzegiem Morza Śródziemnego. Rosjanie mieli się zdecydować na odsprzedanie pakietu w związku z kryzysem ekonomicznym w Rosji.
Odkupić pakiet chce turecka firma Cengiz inşaat, która wygrała przetarg na budowę infrastruktury dla elektrowni, m.in. zbiornika wodnego i portu. Dyrektor rosyjskiego koncernu Siergiej Kirienko przyznał, że nie ma nowych informacji co do losów projektu Akkuiu, a „plotek nie będzie komentował". Budowa elektrowni, na którą kontrakt oba kraje podpisały w 2010 r., stoi pod znakiem zapytania. Według umowy Rosjanie mają nie tylko postawić obiekt pod klucz, ale też go sfinansować. W zamian przez 25 lat mieli nim zarządzać i zwracać sobie zainwestowane 22 mld dol., w postaci zysków ze sprzedaży prądu.
Taka konstrukcja umowy od początku budziła w Turcji wiele sprzeciwów. Eksperci zwracali uwagę, że może to oznaczać utratę kontroli nad cenami energii oraz kontroli nad jej produkcją. Turecka opozycja podnosi, że w umowie została zapisana cena prądu z elektrowni: 12,35 centa za kWh. Biorąc pod uwagę, że chodzi o okres ćwierci wieku, jest to cena zawyżona. Moskwa chciała inwestycję sfinansować pieniędzmi rosyjskich podatników - z Funduszu Narodowego Dobrobytu. Pierwsza transza - 3 mld dol. została zarezerwowana na ten rok, z czego 400 mln dol. Rosatom już wydał.
Jeszcze dwie atomówki
Jednak działania Rosji po incydencie z zestrzeleniem przez Turków rosyjskiego myśliwca, który naruszył przestrzeń powietrzną, spowodowały zerwanie przez Ankarę szeregu projektów. Była to odpowiedź na rosyjskie embargo dla tureckich towarów i szykany wobec tureckiego biznesu w Rosji. Jednym z zarwanych projektów był sztandarowy gazociąg Gazpromu Turecki Potok, który miał zastąpić przerwany projekt budowy gazociągu Południowego z Rosji do Europy z ominięciem Ukrainy.