Według gazety RBK Rosjanie zaproponowali Schroder'owi fotel niezależnego dyrektora. Ostateczna decyzja ma zapaść na nadzwyczajnym zgromadzeniu akcjonariuszy 29 września. Obecnie rada liczy 9 członków, ale prezes Igor Sieczin chce powiększyć skład do 11 osób.
Ma to związek z przyjętą strategią podnoszenia standardów ładu korporacyjnego do poziomu zgodnego z wymogami zagranicznych giełd. Oznacza to, że jedną trzecią składu rady stanowią tzw. niezależni dyrektorzy. Obecnie z radzie Rosneft jest ich trzech. Powiększenie składu oznacza, że trzeba nająć jeszcze jednego. Z zasiadaniem w radzie Rosneft wiążą się niewiele pracy i tłuste pensje. W 2016 r. koncern wypłacił 9 członkom 2,7 mln dol. Jeden z niezależnych dyrektorów Donald Humphreys, były główny księgowy ExxonMobil, dostał 565 tys. dol.
Gerhard Schroder, który kanclerzem był w latach 1998-2005, zasłynął z prorosyjskiej polityki. Po odejściu z urzędu otrzymał z Kremla intratne propozycję. Najpierw był szefem rady nadzorczej a potem komitetu akcjonariuszy Nord Stream AG - spółki, która zbudowała gazociąg północny na dnie Bałtyku. W 2016 r. stanął na czele Nord Stream 2 - spółki w całości należącej do Gazpromu.
Pobierając wysokie apanaże od gazowego giganta, Schroder nie zaniedbywał też największego producenta ropy. W 2009 r. znalazł się w składzie rady dyrektorów TNK-BP, który w 2013 r. kupił Rosneft. Do rady Niemca rekomendowały rosyjskie władze.
Według Aleksanda Rara szefa Forum Niemiecko-Rosyjskiego, zaproszenie Schrodera do Rosneft ma związek z jego wpływami na Zachodzie i ścisłymi związkami z Kremlem.