– Resort gospodarki uważa, że wsparcie branży wiatrowej jest zbyt duże i to prawda, ale gdy będziemy popadać ze skrajności w skrajność, inwestorzy uciekną – mówił w poniedziałek Jarosław Pole z PSEW.
Ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) miała wejść w życie z początkiem tego roku, jednak nie wiadomo czy i w ogóle w tej kadencji rządu powstanie.
„Rz" w sobotę informowała, że niewykluczone, iż branża energetyki wiatrowej w związku z tym będzie się starała przedstawić rządowi własne, zawężone rozwiązania. Zwłaszcza dla morskiej energetyki wiatrowej. PSEW potwierdza – są takie przymiarki.
– Inwestujący w farmy na Bałtyku są gotowi zostawić w Polsce miliardy. Badania na 1 GW mocy to 50 mln euro. Czyli przy 5-6 GW, które mogą powstać w Polsce mówimy o 250-300 mln euro, które mogą zostać wpompowane w naszą gospodarkę, ale inwestorzy muszą mieć gwarancje w postaci stosownej ustawy – tłumaczy Pole. I dodaje, że PSEW chce rozmawiać z rządem zwłaszcza w kontekście konieczności wyłączenia wkrótce w Polsce części przestarzałych bloków węglowych.
Inwestorzy wiatrowi uważają, że przygotowany projekt ustawy o OZE z punktu widzenia ich branży nie jest najgorszy. –- A wystarczyłoby do niego wpisać indeksację współczynników korekcyjnych, czyli wsparcia inwestycji uwzględniającego spadek wartości pieniądza w czasie i dokument byłby gotowy – przekonuje Pole. Branża zgadza się nawet na 15-letni, minimalny jej zdaniem, okres gwarancji wsparcia tych projektów, postuluje jednak o przejściowy okres dla inwestycji już trwających (by rozliczane były na prawie, podczas obowiązywania którego budowa się rozpoczęła i nastąpiło przyłączenie do sieci).