Do tej pory nie udawało się wypełniać obowiązkowego celu produkcji energii odnawialnej. W latach 2010 – 2012 ma to być 10,4 proc. Zdaniem ekspertów ten poziom zostanie przekroczony w przyszłym roku. – Bez zmian obecnie obowiązujących przepisów i braku nowej ustawy szacuję, że w przyszłym roku nastąpi przekroczenie celu 10,4-proc. udziału produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł – mówi Grzegorz Wiśniewski, szef Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Oblicza, że w latach 2011 – 2012 zostaną założone farmy wiatrowe o mocy 0,8 – 0,9 GW, ok. 0,3 GW może powstać w projektach spalających biomasę i prawie 0,1 GW w biogazie. To oznacza, że na przełomie 2011 i 2012 r. będzie na rynku za dużo tzw. zielonych certyfikatów – świadectw pochodzenia energii. Teraz są one warte ponad 280 zł za MWh i decydują o opłacalności budowy nowych projektów. – Dopóki zwiększał się obowiązek sprzedaży zielonej energii, istniało zapotrzebowanie na certyfikaty. Jeśli nie wejdzie szybko nowa ustawa, będzie nam groziło załamanie ich cen – ocenia Michał Ćwil, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej.
0,5 mld zł wynoszą roczne opłaty za zbyt niską produkcję zielonej energii
Zdaniem analityków nie ma ryzyka załamania cen certyfikatów, ale mogą one rzeczywiście spaść. – Tempo przyrostu produkcji energii wytwarzanej z wiatru i z biomasy, jakie było w 2010 r., zostanie utrzymane. Nadpodaż zielonych certyfikatów w 2011 r. stałaby się więc faktem, co skutkowałoby znaczącym obniżeniem ich cen – mówi analityk jednej z firm obrotu energią.
– Idziemy szybko w kierunku wypełnienia celu produkcji 10,4 proc. energii elektrycznej z odnawialnych źródeł, ale nastąpi to raczej w 2013 r. – uspokaja Paweł Puchalski, analityk BZ WBK.