- Do grudnia ubiegłego roku minister finansów miał prawo obniżyć akcyzę na trzy miesiące, a teraz jesteśmy na minimalnych stawkach europejskich. Kluczowym kosztem w cenie paliwa są koszty surowca, który od grudnia 2008 do grudnia 2011 roku zdrożał trzykrotnie, o 300% - powiedział Waldemar Pawlak w audycji "7 Dzień Tygodnia" Moniki Olejnik.
- Ropa jest towarem handlowanym na świecie, na którą rząd nie ma wpływu. Do tego, jeśli będzie zamieszanie w cieśninie Ormuz, może być jeszcze drożej. Chcę zwrócić uwagę, że paliwo w Polsce jest stosunkowo najtańsze, idziemy po najniższych dopuszczalnych podatkach. Na rynku europejskim umówiliśmy się, że są pewne minima, których nikt nie przekracza, żeby utrzymać porównywalną konkurencyjność. Podawano w Sejmie przykład brytyjski, bo tam obniżono akcyzę. W Polsce poziom akcyzy wynosi 300 euro, a tam obniżono: z 600 do 570 euro. Więc zobaczcie jak tam wyglądają podatki - dodał szef PSL.
Zapytany, dlaczego minister Rostowski nie skorzystał pod koniec zeszłego roku z możliwości obniżenia stawki akcyzy, odpowiedział: "Mógł to zrobić, bo ubiegły rok został zamknięty dużą nadwyżką."
Nie zgodził się z nim reprezentant PO, Adam Szejnfeld. - To jest prawo z czasów rządów lewicy, oni obniżali akcyzę, ale skutek był dwutygodniowy. Potem cena znów rosła - skomentował.
Zaprotestowali również Janusz Palikot i Marek Siwiec. Siwiec pytał, dlaczego w Luksemburgu jest tańsze paliwo, a Palikot dopytywał, jaki jest pomysł rządu na walkę z tym problemem.