W Singapurze też taniej

Ano jak u mistrza Wyspiańskiego: Chińczyki trzymają się mocno. Dodam, że tak mocno, iż nawet za benzynę płacą taniej niż Polacy

Publikacja: 06.04.2012 10:43

W Singapurze też taniej

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Jedyne azjatyckie miasto-państwo jest wyspą połączoną dwoma mostami z Malezją. Poza tymi mostami oba kraje dzieli wszystko: poziom życia, podejście do bezpieczeństwa i czystości, nowoczesność i miejsce na świecie.

Singapur, liczący tylu obywateli co Finlandia (ok. 4,6 mln), od lat jest w czołówce państw o największej wolności gospodarczej i najniższej korupcji oraz czwartym po Londynie, Nowym Jorku i Hongkongu centrum finansowym świat. Siedziby ma tutaj 170 największych banków. Uchodzi też za miasto bardzo drogie. I tutaj może nas spotkać pierwsza niespodzianka.

W singapurskim supermarkecie puszka tuńczyka kosztowała mnie 2,1 dolara singapurskiego (5,2 zł); kawa (500 g) — 3,5 dol. (ok. 10 zł), świeże ogórki (500 g) — 1,25 dol. (3 zł); trzy australijskie owoce mango (takich w Polsce nie ma — są żółte i bardziej słodkie) — 3,14 dol. (8 zł), chleb — 2 dol. (5 zł). W jadłodajniach Singapuru można zjeść tanio i dobrze, a mnogość kuchni przyprawia o zawrót głowy. Do tego warto pamiętać, że przeciętny Singapurczyk zarabia kilka razy tyle, co przeciętny Polak.

Transport jest sprawny, punktualny i bardzo czysty. Bilet do metra przypomina kartę kredytową. Dotyka się do czytnika przy wejściu i wyjściu (inaczej się nie wyjdzie). Płaci się w zależność od trasy. Średnio przejazd 5-10 stacji kosztuje 3 dol. (7,5 zł). Ale za każdy zwrócony do automatu zużyty bilet, dostaje się 1 dol. singapurskiego (2,5 zł) zwrotu. O tyle więc tańsza jest kolejna podróż.

Singapur jest chyba jedynym krajem na świecie, który funduje swoim obywatelom darmowy Internet. Dzięki temu także cudzoziemiec nie płaci za korzystanie z sieci na lotnisku, w budynkach użyteczności publicznej, hotelach, mieszkaniach prywatnych czy kwaterach.

Jednak dla Polaka (i Polki) największą zagadkę stanowi cena paliw. Singapur nie ma żadnych swoich surowców. Nie graniczy z krajami zasobnymi w ropę czy gaz. Wszystkie paliwa, kopaliny, metale — importuje. A jednak na stacji koncernu PetroChina, którą codziennie mijałam w drodze do metra, litr bezołowiowej 95 kosztował 2,16 dolara czyli 5,41 zł. Na stacjach amerykańskiego Exxon i brytyjskiego BP było to 2,2, dol. (5,51 zł).

A ile kosztuje w Polsce? Wystarczy zajść na najbliższą stację, by się przekonać, że więcej niż w drogim i bogatym Singapurze. Podobnie jak więcej niż w oddalonej o co najmniej 2000 km od wszelkich źródeł paliw Nowej Zelandii.

Pytanie, dlaczego kraje dużo bogatsze od Polski, zdane na drogi i odległy import, sprzedają paliwa taniej od np. Orlenu, wciąż pozostaje bez odpowiedzi.

Iwona Trusewicz z Singapuru

Jedyne azjatyckie miasto-państwo jest wyspą połączoną dwoma mostami z Malezją. Poza tymi mostami oba kraje dzieli wszystko: poziom życia, podejście do bezpieczeństwa i czystości, nowoczesność i miejsce na świecie.

Singapur, liczący tylu obywateli co Finlandia (ok. 4,6 mln), od lat jest w czołówce państw o największej wolności gospodarczej i najniższej korupcji oraz czwartym po Londynie, Nowym Jorku i Hongkongu centrum finansowym świat. Siedziby ma tutaj 170 największych banków. Uchodzi też za miasto bardzo drogie. I tutaj może nas spotkać pierwsza niespodzianka.

Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie