Największe koncerny paliwowe uprzedziły ministra transportu Rosji, że krajowi grozi przerwanie dostaw paliw na stacje benzynowe. Pod listem podpisały się Rosneft, Łukoil, TNK-BP, Gazporm nieft i Basznieft.
Rafinerie w Komsomolsku nad Amurem, Ufie czy Chabarowsku już o połowę zmniejszyły produkcję. Trudności ma też moskiewska rafineria należąca do Gazprom Nieft. Jak dowiedział się "Kommersant", w ministerstwie transportu powstała specjalna grupa mająca zażegnać ten kryzys. Prognozy nie są dobre. Wszystkim rosyjskim rafineriom grozi wstrzymanie produkcji. Sytuacja wymaga szybkich decyzji, a Rosja wciąż nie ma nowego rządu.
Sytuacja jest pochodną decyzji Federalnej Inspekcji Transportu Drogowego. Inspekcja wycofała z eksploatacji 1/3 wszystkich używanych dotąd przez koncerny cystern paliwowych. Zgodnie z nowymi przepisami, od 10 maja koncerny nie mogą przewozić oleju napędowego i benzyn tymi samymi cysternami co surową ropę, smary czy mazut.
Inspekcja nakazała rozdzielenie transportu z powodu częstych awarii. O ile za granicę ropa płynie rurociągami, to po Rosji, najczęściej transportowana jest koleją. Od początku roku w Rosji wydarzyło się osiem przypadków wykolejenia cystern z paliwami. Zniszczonych zostało ponad 50 wagonów. W jednym przypadku doszło do gwałtownego pożaru.
Powodem były błędy produkcyjne, nieodpowiednia jakość cystern lub błędy przy ich napełnianiu. Nalewanie ciężkiej ropy, mazutu lub smarów powodowało większe od dopuszczalnych obciążenie osi wagonów, niż w wypadku przewodu produktów tzw. lekkich frakcji (benzyny, oleje). A przeciążenie osi doprowadzało do wykolejenia pociągów z cysternami.