Ukraina zbuduje terminal LNG pod Odessą, kupi do niego gaz w Azerbejdżanie i dzięki temu zredukuje zależność gazową od Rosji o 25 proc. Wcześniej podobną decyzję podjęła Litwa. Terminal w Kłajpedzie zaopatrzą Norwegowie. Litwini, którzy teraz cały gaz muszą kupować w Rosji, zyskają dostawcę, co najmniej połowy potrzebnego paliwa.
Co ciekawe, z 67 terminali na świecie, aż 24 jest w Japonii. W Europie, zależnej coraz bardziej od gazu z rosyjskich rurociągów - tylko 19, z czego najwięcej w Hiszpanii (tam Gazprom jeszcze nie sięga).
W Polscy tymczasem sprawa terminalu na płynny gaz wlecze się coraz bardziej. Inwestycja w gazoport została uznana za strategiczną, ale minęło 6 lat od pierwszej rządowej decyzji, a terminalu jak nie było, tak nie ma. W tym czasie Polska podpisała kolejną umowę z Gazpromem i kupuje rosyjski gaz coraz drożej. Półtora roku temu premier Tusk wreszcie położył kamień węgielny pod budowę. I co?
Dwa dni temu na budowie protestowali pracownicy jednego z podwykonawców. Ludzie nie dostają pieniędzy za pracę na tej "priorytetowej dla bezpieczeństwa energetycznego Polski" inwestycji.
Pożar społecznego niezadowolenia został wczoraj ugaszony obietnicami zapłaty i bezpośredniego zatrudnienia ludzi podwykonawcy przez inwestora - spółkę Polskie LNG. Ale na jak długo?