Kiedy Polska zdywersyfikuje kierunki dostaw gazu, który obecnie w zdecydowanej większości jesteśmy zmuszeni importować z Rosji, płacąc jedne z najwyższych cen w Europie?
Nasze możliwości w zakresie importu gazu z innych kierunków niż wschodni systematycznie rosną. Wystarczy zauważyć, że jeszcze w ubiegłym roku tylko 9 proc. łącznych technicznych możliwości importowych Polski stanowił surowiec z kierunku zachodniego, a aż 91 proc. ze wschodniego. Dzięki rozbudowie gazociągu z Niemcami w Lasowie oraz budowie nowego połączenia z Czechami w Cieszynie oraz uruchomieniu tzw. wirtualnego rewersu (umożliwia import po cenach obowiązujących na przykład na giełdach w Niemczech - red.) na gazociągu jamalskim, te proporcje uległy istotnym zmianom. Obecnie nasze możliwości techniczne w zakresie importu z innego kierunku niż wschodni wynoszą już 43 proc. I nadal będą rosły.
W jaki sposób?
Docelowo połączenie w Lasowie będzie rozbudowane do 2,5 mld m sześc. gazu rocznie z obecnych 1,5 mld. W ramach planowanego korytarza Północ – Południe, który ma połączyć terminal LNG w Świnoujściu z terminalem LNG na chorwackiej wyspie Krk nad Adriatykiem, chcemy wybudować gazociągi do Słowacji i Czech. W planach jest też połączenie na Litwę i ewentualnie do Danii. Wreszcie w połowie 2014 r. powinien ruszyć terminal w Świnoujściu. Co ważne wszystkie te projekty mają znaczenie nie tylko dla naszego kraju, ale regionu i całej Unii Europejskiej, która kładzie duży nacisk na integrację systemów gazociągowych wspólnoty. Z tego też powodu, każdy z tych projektów ma unijne finansowanie lub szanse na jego uzyskanie.
Aby budować gazociągi z naszymi sąsiadami muszą być również chęci po drugiej stronie granicy. Czy na przykład Litwini będą chcieli realizować projekt takiego połączenia, gdy są zaangażowani w walkę o ulokowanie na swoim terenie terminalu LNG, który ma zapewnić krajom nadbałtyckim niezależność od rosyjskich dostaw. Gazociąg z Polską może być konkurencją.