Podczas dzisiejszej narady rządowej wicepremier Aleksandr Chłoponin podał, że poziom kradzieży ropy tylko z rurociągów na Kaukazie osiągnął stan krytyczny - 20-25 tys ton.
- A potem się dziwimy, że tam właśnie pracuje najwięcej tzw. mini-rafinerii - cytuje urzędnika Interfaks.
Rosja wydobyła w minionym roku 511,4 mln ton ropy - najwięcej na świecie. Jednak nie cała ta ropa dotarła do miejsca przeznaczenia. Od 2008 r., gdy światowe ceny ropy gwałtownie wzrosły, kradzieże w Rosji również się nasiliły. Prym wiodą regiony kaukaskie. W 2010 r. w Dagestanie koncern przesyłowy Transneft musiał powołać nową służbę ochrony, zorganizowaną na zasadach wojskowych (ochroniarze dostali ostrą broń), bowiem dotychczasowa nie radziła sobie z bandami napadającymi na rurociągi. Kradły one paliwo poprzez robienie tzw. wcięć w rury.
W minionym roku sytuacja jednak jeszcze się pogorszyła. Jak podało w specjalnym raporcie Centrum Problemów Regionalnych (CPR) - w czerwcu na terytorium Dagestanu skradziono z rurociągów Transneft 4,5 tys. ton, w lipcu - 13,6 tys. ton, a w sierpniu 10,2 tys., ton. Na terenie tej jednej z najbiedniejszych rosyjskich republik funkcjonuje ok. 40 mini-rafinerii. Co ciekawe, część z nich pracuje oficjalnie i nawet płaci podatki. Nikt nie pyta więc, skąd pochodzi surowiec do przerobu.
Ale ropę kradnie się także na Syberii (przoduje obwód irkucki) oraz w części europejskiej (obwody leningradzki i saratowski). Zdaniem ekspertów z CPR, Rosja traci rocznie wskutek kradzieży na całym terytorium ok. 500 tys. ton.