Turcja coraz śmielej poczyna sobie w kontaktach z Gazpromem. Pół roku temu zawiązała przymierze z Azerami, by razem zbudować gazociąg, który zmniejszy zależność od rosyjskiego gazu. Teraz odmówiła Rosjanom zgody na import do Turcji paliwa z Kazachstanu; nie dopuszczając tym samym do wzrostu udziału w rynku gazu.
Wydaje się więc, że do Ankary doszło już, jak ważnym graczem jest w regionie i jak istotnym rynkiem dla Rosjan. Sprytnie lawirując między zgodą na przejście przez wody terytorialne Gazociągu Południowego, a coraz większą gazową niezależnością, Turcy umacniają swoje negocjacyjne pozycje.
Zwiększając zakupy LNG w Algierii czy budując z Azerami gazociąg TANAP, pokazują Gazpromowi, że z kupowanych przez nich 26 mld m
3
rosyjskiego gazu, może pozostać niewiele, jeżeli nie będzie to gaz tańszy.