Ograniczenie wzrostu średniej temperatury na świecie tylko o dwa stopnie Celsjusza w dłuższym terminie czasu jest już raczej niewykonalne - mówi w rozmowie z "Rz" dr Fatih Birol, główny ekonomista MAE.
- Niestety jest tak, że emisja gazu cieplarnianego zwiększa się w szybkim tempie. W maju 2013 r., według wyliczeń MAE, poziom dwutlenku węgla w atmosferze przekroczył 400 cząsteczek na milion. Wydarzyło się to po raz pierwszy w historii - wyjaśnia.
Zdaniem Birola nie ma już wątpliwości - nie udało się powstrzymać zmian klimatycznych, a dzisiejsze anomalie pogodowe - powodzie, cyklony tropikalne, fale niespotykanych wcześniej upałów są tego dowodem. Co gorsza takie kataklizmy będą zdarzały się coraz częściej, wzrośnie poziom wód w morzach i oceanach. Wszystko wskazuje na to, że efektem zatruwania atmosfery będzie wzrost temperatury nie o 2 stopnie Celsjusza, jak to zakładano, ale pomiędzy 3,6 a 5,3 stopniami w porównaniu z okresem przedindustrialnym. Przy czym ta temperatura podniesie się najwięcej właśnie w bieżącym stuleciu.
Technologicznie ograniczenie tego wzrostu nadal jest prawdopodobne, chociaż bardzo trudne do wykonania - stwierdza opublikowany 10 czerwca raport MAE "Zmieniając mapę energetyczno-klimatyczną". Trzeba byłoby jednak podjąć zdecydowaną akcję jeszcze przed rokiem 2020,czyli datą kiedy w życie wchodzi międzynarodowe porozumienie dotyczące ograniczenia zmian klimatycznych. A zrobić to można jedynie zmieniając politykę energetyczną. To właśnie sektor wytwarzania energii ma na swoim koncie dwie trzecie wszystkich emisji gazów cieplarnianych, a dodatkowo ponad 80 procent źródeł jej wytwarzania, to paliwa kopalne - stwierdza raport. Największym trucicielem pozostaje węgiel kamienny, ponieważ wiele kopalni jest przestarzałych i powinny być zamknięte.
Według wyliczeń autorów raportu emisje, jakie powstały przy produkcji energii w roku 2012 zwiększyły się o 1,4 proc. i sięgnęły na świecie 31,6 gigaton, co było rekordem wszechczasów. Dzisiaj kraje, które nie należą do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) mają na swoim sumieniu 60 proc. światowego zatrucia atmosfery.