Europejscy Zieloni odwiedzają coraz częściej polską prowincję i pokazują, jak walczyć z gazem łupkowym. To także dzięki nim lokalne społeczności wygrywają z koncernami batalię o łupki w Polsce.
Ptaki
W marcu 2012 r. zbuntowani rolnicy z Lubelszczyzny zablokowali prace amerykańskiego giganta energetycznego Chevron. Poszło o ptaki. Chevron mógł według przepisów środowiskowych prowadzić prace budowlane tylko zimą, bo na wiosnę zaczynał się okres lęgowy ptaków. Chodziło o sześć chronionych gatunków występujących na tym terenie. Ptaki to główny przeciwnik koncernów poszukujących gazu w Polsce. Ale nie chodzi tu wyłącznie o bociany, jaskółki czy żurawie. „Ptakami" nazywani są też ludzie, którzy w poszukiwaniu spokoju i kontaktu z naturą przenoszą się na stałe lub czasowo z miast na wieś.
W filmie dokumentalnym „Drill Baby Drill" Lecha Kowalskiego, wyprodukowanym we Francji m.in. za pieniądze niemiecko-francuskiej telewizji Arte, najbardziej nieprzejednanymi przeciwnikami Chevronu są Barbara Siegieńczuk i Andrzej Bąk. Ona jest właścicielką agencji reklamowej w Zamościu. Osiedlili się w Żurawlowie i nie chcą, by ich dom sąsiadował z wiertniami Chevronu.
Podobnie myśli Hieronim Więcek, prezes Stowarzyszenia Niesiołowice-Węsiory Kamienne Kręgi. Przeprowadził się z Gdańska na Kaszuby, wybudował dom w malowniczej okolicy, w sąsiedztwie kilku czystych jezior. Gdy dowiedział, że obok jego domu będą wiercić w poszukiwaniu gazu łupkowego, rozpoczął walkę. Założył stowarzyszenie i zaczął przekonywać ludzi.
– Na spotkaniach u niego pojawiali się zazwyczaj lekarze, adwokaci i ci, którzy pobudowali sobie na tych terenach dacze – mówi Bernard Grucza, wójt Sulęczyna na Kaszubach. Więcek był najgłośniejszy ze wszystkich i pierwszy powstrzymał w swojej okolicy działania poszukiwawcze gazu łupkowego.