Od początku lipca eksport rosyjskiej ropy spadł do 10-letniego minimum – 2,1 mln baryłek na dobę, dowiedziała się u importerów gazeta „The Financial Times". To zjawisko narasta, mimo że rosyjska ropa marki Urals jest o 2–3 dol. tańsza od marki Brent.
Azja bije Europę
Nie jest to wina zmniejszającego się popytu, ale co zaskakujące – spadającej rosyjskiej podaży. Przyczyna takiego stanu rzeczy leży w polityce kremlowskich władz. Od 2005 roku rosyjskie koncerny paliwowe zwiększyły moce swoich rafinerii o jedną czwartą i przedkładają sprzedaż benzyn i innych produktów naftowych na eksport lub w kraju.
Dlaczego? Otóż rząd Rosji stymuluje przerób surowej ropy poprzez wysokie cła eksportowe na surowiec. Są one dużo wyższe od ceł na produkty naftowe, więc rentowność eksportu tych ostatnich jest znacznie wyższa.
Jednak jak mówi „Rz" Witalij Kriukow, analityk rynku ropy i gazu w firmie IFD Kapital, „w ostatnim czasie pojawił się też nowy, ważny czynnik wpływający na spadek eksportu surowej ropy do Europy".
– Największy rosyjski koncern Rosnieft coraz wyraźniej angażuje się na rynku Azji. Ostatni wielki kontrakt z Chinami to początek przeorientowania strategii – wskazuje Witalij Kriukow.