Do 2020 r. ich emisja ma być nie większa niż 75 proc. poziomu z 1990 r. Rząd dostał półtora roku na przygotowanie planu konkretnych działań oraz wskaźników redukcji dla poszczególnych sektorów gospodarki.
Autorzy prezydenckiego dekretu uważają, że ograniczenia emisji dla poszczególnych sektorów stworzy wewnętrzny rynek handlu kwotami emisji. Przy czym grupa robocza Ministerstwa Gospodarki i organizacji Przedsiębiorcza Rosja nie chce ograniczać projektowania rynku tylko do handlu emisją CO2, który już w Rosji istnieje.
W 2000 r. emisja rosyjska była o 38 proc. poniżej przyznanego krajowi limitu. Głównie za sprawą upadku energochłonnej gospodarki socjalistycznej oraz kryzysu z lat 1997–1998 r., gdy wiele zakładów zbankrutowało. W końcu 2004 r., gdy Rosja ratyfikowała Protokół z Kioto, kraj ten emitował o 36 proc. mniej gazów. A w 2011 r. emisja była o 31 proc. niższa od limitu. Dlatego Rosja miała prawo do sprzedaży uprawnień.
Jako pierwsza pięć lat temu za ponad 70 mln euro fińska kompania energetyczna Fortum kupiła od Rosji kwotę 5 mln ton gazów cieplarnianych, które do końca 2012 r. wyemitowały elektrownie w St. Petersburgu przejęte przez koncern.
W kolejnym roku Sbierbank dostał zadanie zorganizowania przetargów na projekty joint implementation (wspólne wdrażanie) oraz kontroli ich wykonania. Mechanizm zapisany w Protokole z Kioto zakłada bowiem, że rosyjskie koncerny w zamian za kwoty dostaną inwestycje zagraniczne w technologie energooszczędne.