EPR to francuski reaktor generacji III+ o mocy 1650 MW. Jego konstrukcja - według zapewnień producenta - jest całkowicie odporna na uderzenie pasażerskiego samolotu czy zdarzenia, które doprowadziły do awarii w Fukushimie. Jednak dwie pierwsze budowy okazały się znacznie droższe i dłuższe niż planowano.
W przypadku bloku Olkiluoto 3 w Finlandii kontrakt z 2003 r. opiewał na 3 mld euro, a reaktor miał ruszyć pod koniec ubiegłej dekady. Blok ciągle jest w budowie; według Finów ruszy dopiero w 2016 roku, a koszt sięgnie 6,4 mld euro.
Z kolei EDF ocenia, że EPR we Flamanville we Francji będzie kosztował ponad 8 mld euro - dwa razy więcej niż początkowo zakładano - i ruszy z kilkuletnim opóźnieniem, na początku 2016 r.
Prezes Arevy Luc Oursel w rozmowie z polskimi dziennikarzami podkreślał, że trwająca budowa dwóch EPR w Chinach nie napotyka już na podobne problemy i wszystko wskazuje na to, że elektrownia Taishan ruszy przed europejskimi projektami, prawdopodobnie jeszcze w 2014 r. - po 5-letniej budowie. Z chińskich źródeł wynika, że koszt sięgnie ok. 11,5 mld dol.
"Wyraźnie widać więc, że wyciągnęliśmy wnioski" - ocenił Oursel. Zaznaczył jednocześnie, że EPR-y numer 5 i 6 powstaną w Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii, a gdyby Francuzom przypadła realizacja projektu jądrowego w Polsce, byłyby to już numery seryjne 7 i 8 z jeszcze bardziej widocznym w postaci spadku kosztów efektem serii.