W ciągu dekady na bloki energetyczne i sieć przesyłową w Polsce pójdą miliardy złotych. Wszystkie wydatki są racjonalne?
Waldemar Pawlak
: Na tle USA, które mają gaz za 30 proc. naszej ceny, sytuacja Europy wygląda źle. Jesteśmy zależni od importu surowców energetycznych. Polska też wydaje dużo za granicą, bo sprowadza całą ropę i 60 proc. gazu. W tych okolicznościach inwestycje w energetykę bazującą na surowcach lokalnych, a jeszcze lepiej odnawialnych, są uzasadnione. Mniej racjonalne jest stawianie na energetykę atomową. Mamy niepokojące sygnały z rynku brytyjskiego. By wybudować tam siłownię jądrową o mocy 3,2 tys. MW, a więc podobnej do planowanej w Polsce, rząd brytyjski zadeklarował utrzymanie stałej ceny energii na poziomie 92,5 funta przez 35 lat. Gdyby u nas koszt 1 MW miał zostać wywindowany do 500 zł, czyli trzykrotnie wyżej niż dziś, byłoby to przedsięwzięcie za drogie. Lepiej promować rozwiązania odnawialne i tworzyć mechanizmy umożliwiające produkcję prądu w miejscu zużycia.
Czyli powinniśmy podążać ścieżką wytyczoną przez Niemcy?
Warto to wziąć pod uwagę. Nieporozumieniem jest argument, że powinniśmy ograniczać subwencje dla odnawialnych źródeł, bo tak robią nasi zachodni sąsiedzi. Oni mają dziś dwa razy tyle mocy wytwórczych OZE, co cały system energetyczny Polski. Mają ok. 30 tys. MW mocy energii z wiatru i tyle samo ze słońca. Dlatego tam jest możliwe spowolnienie rozwoju tego rynku. My jesteśmy dopiero na początku drogi z 3 tys. MW z farm wiatrowych i poniżej 10 MW z fotowoltaiki. Dlatego blokowanie inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE) skazuje nas na import drogich paliw.