Rosyjski koncern energetyczny Gazprom poinformował we wtorek, że Ukraina nie zapłaciła w marcu za dostawy gazu. W związku z tym do 2,2 miliarda dolarów wzrósł dług Kijowa wobec rosyjskiego producenta gazu. Rzecznik Gazpromu odmówił komentarza na pytanie, czy Gazprom podejmie wobec Ukrainy jakieś kroki w celu odzyskania należności.
Jednak jak przypominają media Gazprom już dwa razy zakręcał kurek z gazem - miało to miejsce w 2005 i 2008 roku w sezonie zimowym.
W zeszłym tygodniu Gazprom poinformował, że podnosi cenę gazu dla Ukrainy do 485 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, co stanowi drugą podwyżkę w ciągu ostatnich dni. Jest to najwyższa stawka za gaz dla któregokolwiek z klientów Gazpromu, który dostarcza ten surowiec odbiorcom z Unii Europejskiej po średniej cenie około 370 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.
Władze Ukrainy zapowiedziały, że w związku z tak wysokimi cenami należy się przygotować na ewentualne przerwanie dostaw gazu z Rosji. Premier Arsenij Jaceniuk powiedział, że narzucone przez Gazprom ceny są "absolutnie nie do zaakceptowania" i dodał, że spodziewa się dalszych nacisków Rosji, włącznie z ograniczeniem dostaw gazu. Władze w Kijowie zasugerowały także, że będą za rosyjski gaz płacić tyle ile dotychczas wynosiła cena - 385 dol. za tysiąc metrów sześciennych.
Tymczasem we wtorek z wizytą do Brukseli przybywa ukraiński minister energetyki Jurij Prodan. Przedstawiciel Kijowa ma rozmawiać z politykami UE na temat możliwości alternatywnych dostaw gazu na Ukrainę.