GLI chce dostarczyć gaz rurociągiem jamalskim

Sprowadzenie 1 mld m sześc. gazu do Polski przez izraelską spółkę GLI bezpośrednio z austriackich magazynów w Baumgarten wydaje się mało prawdopodobne ze względów logistycznych.

Publikacja: 16.05.2014 17:36

GLI chce dostarczyć gaz rurociągiem jamalskim

Foto: Bloomberg

Aby sprowadzić gaz z Austrii do Polski należałoby zarezerwować moce przesyłowe w Czechach i Niemczech oraz w naszym kraju. Surowiec z terytorium UE może obecnie do nas trafiać poprzez gazociąg w Cieszynie (ma 0,5 mld m sześc. przepustowości rocznie), Lasów (1,5 mld m sześc.) oraz rewers na gazociągu jamalskim (2,3 mld m sześc.). Zdecydowana większość mocy przesyłowych jest jednak już zarezerwowana przez różne firmy, w tym PGNiG. – Najbliższa aukcja wolnych mocy przesyłowych odbędzie się 19 maja. Będzie dotyczyła tylko dostaw realizowanych w czerwcu o wolumenie około 130 mln m sześc. – mówi Małgorzata Polkowska, rzecznik prasowy Gaz-Systemu, firmy zarządzającej gazociągami przesyłowymi w Polsce.

Gdyby w kolejnych miesiącach ogłaszano aukcje na podobne wolumeny i nikt inny nie zgłosiłby na nie zapotrzebowania, to nowy importer mógłby sprowadzić w tym roku około 900 mln m sześc. gazu. Ale i to nie byłoby proste. Spółka musiałby bowiem utworzyć w naszym kraju około 100 mln m sześc. zapasów, a – jak informuje nas jeden z wysokich managerów PGNiG – w polskich magazynach nie ma takich wolnych pojemności. Ponadto, zgodnie z rozporządzeniem o dywersyfikacji dostaw, które pozwala na sprowadzanie z jednego kierunku co najwyżej 70 proc. gazu, GLI musiałby z innego źródła kupić, a potem jeszcze sprzedać około 400 mln m sześc. gazu.

Ale to nie kłopot. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych, twierdzi, że przepisy można obejść. – Przepisy o zapasach obowiązkowych, które zakładają, że surowiec muszą magazynować firmy, które sprowadzą powyżej 100 mln m sześc., nie są specjalną barierą – potwierdza Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG. Według niej 1 mld m sześc. gazu można przesłać od strony Niemiec za pośrednictwem interkonektora w Lasowie, bądź użyć rewersu wirtualnego na gazociągu jamalskim. – Latem są wolne moce przesyłowe – zapewnia.

Z naszych informacji wynika, że GLI prawdopodobnie przesłałoby gaz do Polski ze Wschodu, rurociągiem jamalskim. Przedstawiciel specsłużb zdradził nam, że surowiec miałby trafić w ramach tzw. rozliczeń wymiany (tzw. swap) z firmami, które mają gaz z biegnącej z Rosji przez Polskę do Niemiec magistrali.

Andrzej Sikora uważa, że GLI może inny problem. – Znalezienie kupców w Polsce na 1 mld m sześc. surowca nie będzie proste. Duzi odbiorcy są związani bowiem umowami długoterminowymi z PGNiG. Mają pewne wolne moce, ale są w stanie odebrać z reguły nie więcej niż 20-100 mln m sześc. z innego źródła – wyjaśnia.

Reklama
Reklama

Tomasz Chmal, ekspert Instytutu Sobieskiego sądzi, że mimo wszystko chętni mogą się pojawić. – Zakupem tego gazu mogłyby być zainteresowane firmy, dla których jest on kluczowym surowcem w produkcji. Stanowiłby on jednak raczej uzupełnienie dotychczasowego wolumenu, bowiem tacy odbiorcy z reguły zabezpieczają dostawy kontraktami długoterminowymi. Stanowiłby on zatem element dywersyfikacji dostaw i uzupełnienia na poziomie 10-30 proc. potrzeb – przekonuje.

Według Chmala pojawianie się takich dostawców z tańszym gazem to dla PGNiG groźba utraty rynku. – Spółka musi się liczyć z nią jednak od czasu rozpoczęcia liberalizacji tego rynku. To co może najbardziej boleć PGNiG to klauzula take or pay w kontrakcie jamalskim. Oznacza ona tyle, że jeśli spółka nie odbierze określonych ilości gazu, bo jej klienci zakontraktują u innego dostawcy, i tak będzie musiała Rosjanom zapłacić. To koszt liberalizacji i tymi kosztami trzeba będzie teraz umiejętnie zarządzić – tłumaczy.

GLI kilka tygodni temu zwróciło się do wybranych polskich firm, w tym m.in. do Impexmetalu z grupy Boryszew, z ofertą sprzedaży 1 mld m sześc. gazu po bardzo atrakcyjnej cenie – 270 dol./1000 m sześc. (PGNiG kupuje gaz od Gazpromu za 410 dol.). Sprawę ujawniła „Rz".

Według Andrzeja Sikory cenową okazję można tłumaczyć też tym, że niektórym firmom, po stosunkowo ciepłej zimie, zostało sporo gazu. - Ponieważ związane są kontraktami typu bierz lub płać, teraz muszą coś z tym surowcem zrobić, by nie stracić lub chociaż odzyskać część zainwestowanych pieniędzy – podkreśla.

Aby sprowadzić gaz z Austrii do Polski należałoby zarezerwować moce przesyłowe w Czechach i Niemczech oraz w naszym kraju. Surowiec z terytorium UE może obecnie do nas trafiać poprzez gazociąg w Cieszynie (ma 0,5 mld m sześc. przepustowości rocznie), Lasów (1,5 mld m sześc.) oraz rewers na gazociągu jamalskim (2,3 mld m sześc.). Zdecydowana większość mocy przesyłowych jest jednak już zarezerwowana przez różne firmy, w tym PGNiG. – Najbliższa aukcja wolnych mocy przesyłowych odbędzie się 19 maja. Będzie dotyczyła tylko dostaw realizowanych w czerwcu o wolumenie około 130 mln m sześc. – mówi Małgorzata Polkowska, rzecznik prasowy Gaz-Systemu, firmy zarządzającej gazociągami przesyłowymi w Polsce.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Energetyka
Strategie spółek pozwolą zarobić, ale nie wszędzie
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Energetyka
Rząd znów szuka prezesa URE. Jest cicha faworytka
Energetyka
Dziennikarz "Parkietu" i "Rzeczpospolitej" znów najlepszy
Energetyka
Rozmowy ZE PAK z bankami z szansą na finał. Nadzieje inwestorów rosną
Energetyka
Rządowe wsparcie pomaga spółkom energetycznym
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama