Aby sprowadzić gaz z Austrii do Polski należałoby zarezerwować moce przesyłowe w Czechach i Niemczech oraz w naszym kraju. Surowiec z terytorium UE może obecnie do nas trafiać poprzez gazociąg w Cieszynie (ma 0,5 mld m sześc. przepustowości rocznie), Lasów (1,5 mld m sześc.) oraz rewers na gazociągu jamalskim (2,3 mld m sześc.). Zdecydowana większość mocy przesyłowych jest jednak już zarezerwowana przez różne firmy, w tym PGNiG. – Najbliższa aukcja wolnych mocy przesyłowych odbędzie się 19 maja. Będzie dotyczyła tylko dostaw realizowanych w czerwcu o wolumenie około 130 mln m sześc. – mówi Małgorzata Polkowska, rzecznik prasowy Gaz-Systemu, firmy zarządzającej gazociągami przesyłowymi w Polsce.
Gdyby w kolejnych miesiącach ogłaszano aukcje na podobne wolumeny i nikt inny nie zgłosiłby na nie zapotrzebowania, to nowy importer mógłby sprowadzić w tym roku około 900 mln m sześc. gazu. Ale i to nie byłoby proste. Spółka musiałby bowiem utworzyć w naszym kraju około 100 mln m sześc. zapasów, a – jak informuje nas jeden z wysokich managerów PGNiG – w polskich magazynach nie ma takich wolnych pojemności. Ponadto, zgodnie z rozporządzeniem o dywersyfikacji dostaw, które pozwala na sprowadzanie z jednego kierunku co najwyżej 70 proc. gazu, GLI musiałby z innego źródła kupić, a potem jeszcze sprzedać około 400 mln m sześc. gazu.
Ale to nie kłopot. Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych, twierdzi, że przepisy można obejść. – Przepisy o zapasach obowiązkowych, które zakładają, że surowiec muszą magazynować firmy, które sprowadzą powyżej 100 mln m sześc., nie są specjalną barierą – potwierdza Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG. Według niej 1 mld m sześc. gazu można przesłać od strony Niemiec za pośrednictwem interkonektora w Lasowie, bądź użyć rewersu wirtualnego na gazociągu jamalskim. – Latem są wolne moce przesyłowe – zapewnia.
Z naszych informacji wynika, że GLI prawdopodobnie przesłałoby gaz do Polski ze Wschodu, rurociągiem jamalskim. Przedstawiciel specsłużb zdradził nam, że surowiec miałby trafić w ramach tzw. rozliczeń wymiany (tzw. swap) z firmami, które mają gaz z biegnącej z Rosji przez Polskę do Niemiec magistrali.
Andrzej Sikora uważa, że GLI może inny problem. – Znalezienie kupców w Polsce na 1 mld m sześc. surowca nie będzie proste. Duzi odbiorcy są związani bowiem umowami długoterminowymi z PGNiG. Mają pewne wolne moce, ale są w stanie odebrać z reguły nie więcej niż 20-100 mln m sześc. z innego źródła – wyjaśnia.