W poniedziałek KE uruchomiła procedurę o naruszenie unijnego prawa wobec Bułgarii. Ma to związek z wyborem inwestora bułgarskiego odcinka gazociągu South Stream. Komisja uważa, że Bułgaria złamała zasady wewnętrznego rynku UE dotyczące przyznawania zamówień publicznych.
"Naszą główną obawą jest to, że firmie South Stream Bułgaria, ustanowionej dla tego projektu, przyznano kontrakt na projekt, finansowanie, budowę i zarządzanie gazociągiem bez transparentnej, konkurencyjnej procedury, która jest oczekiwana w takim przypadku" - wyjaśnił zastrzeżenia KE Colombani.
Dodał, że obawy Komisji budzi też zapis w umowie międzyrządowej Bułgarii i Rosji w sprawie South Streamu, pozwalający na preferencyjne traktowanie spółek rosyjskich i bułgarskich przy przyznawaniu kontraktów podwykonawcom przez South Stream Bułgaria. Ponadto ogłoszenia o przetargach w tej sprawie nie byłyby publikowane w oficjalnym dzienniku.
Rzecznik pytany, czy KE oficjalnie poprosiła Bułgarię o zatrzymanie prac nad South Streamem, odparł: "Formalnie poprosiliśmy bułgarskie władze o informacje i w czasie, gdy toczą się te dyskusje z władzami bułgarskimi i dopóki nie będzie w pełni (zapewnione) przestrzeganie unijnego prawa, poprosiliśmy ich także o zawieszenie projektu".
"Uważamy, że w tym przypadku nie jest przestrzegane unijne prawo i poprosiliśmy Bułgarię o zawieszenie projektu" - powtórzył Colombani.