Rozmowy eurokomisarza Guntera Oettingera i rosyjskiego ministra energetyki Aleksandra Nowaka poświęcone były dostawom gazu przez Ukrainę. Sądząc po oświadczeniach po spotkaniu – stanowiska stron się zbliżyły, ale wspólnego nie udało się w minionym tygodniu wypracować. Oettinger po raz kolejny potwierdził, że Naftogaz musi spłacić długi, które ma wobec Gazpromu. W najbliższym czasie Komisja Europejska zaproponuje Ukrainie grafik i harmonogram tych spłat. Bruksela chce, by spłata ruszyła „w najbliższych miesiącach". Chodzi o 1,45 mld dol. za ubiegły rok oraz 600 mln dol. za tegoroczny gaz.
– Nasze rozmowy były konstruktywne, ale końcowego satysfakcjonującego rezultatu na razie nie ma – podał komisarz.
Rosyjski minister ogłosił, że Rosja jest gotowa zastosować „tymczasową" cenę gazu dla Ukrainy, do czasu decyzji trybunału w Sztokholmie. Pozwały tam się wzajemnie Gazprom i Naftogaz. Rosjanie proponują 100 dol. zniżki, czyli cenę 385 dol. za 1000 m sześc. Nowak wyjaśnił, że możliwość takiej zniżki jest zapisana w obowiązującym kontrakcie. Kijów się jednak na to nie zgodził, a Oettinger nie skomentował propozycji.
– Rosyjska propozycja jest dla nas dyskryminująca. My proponowaliśmy, aby obliczyć cenę, wychodząc ze średniej na europejskich giełdach gazu minus koszty transportu od granic Rosji. Jaka cena może być bardziej rynkowa od ceny giełdowej – głosi komunikat ukraińskiego resortu energetyki. Ukraińcy zaprzeczają, by kiedykolwiek wykorzystywali na swoje potrzeby gaz tranzytowy. Takie informacje mają ich zdaniem „zdyskredytowanie przesyłu gazu do Europy przez Ukrainę".
Według Rosjan Komisja Europejska 15 września znów zajmie się sprawą dopuszczenia Gazpromu do pełnej mocy gazociągu OPAL. To odgałęzienie podbałtyckiego rurociągu Nord Stream na terenie Niemiec. Gazprom chce w 100 proc. zapełniać rurę swoim gazem, podczas gdy unijny trzeci pakiet energetyczny wymaga, by połowa mocy rurociągu została udostępniona innym dostawcom.