Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Gaz-System poinformowały, że w okresie od 10 do 16 października dostawy gazu do naszego kraju, z kierunku wschodniego, były realizowane na mniejszym poziomie niż składane zamówienia. O ile je redukowano, nie wiadomo. Zgodnie z umową giełdowa spółka mogła i zwiększyła zapotrzebowanie na surowiec z Gazpromu ze względu na trwające zatłaczanie gazu do rozbudowywanych magazynów. Brak reakcji strony rosyjskiej zmusił firmę do zwiększenia importu z kierunku zachodniego i południowego.

PGNiG zapewnia, że wszyscy końcowi odbiorcy gazu w Polsce otrzymują surowiec zgodnie ze zgłaszanym zapotrzebowaniem. Popyt jest zaspokajany poprzez import i krajowe wydobycie. Stan napełnienia podziemnych magazynów gazu na chwilę obecną wynosi około 2,7 mld m sześc. Tym samym w sposób istotny wzrósł, gdyż jeszcze tydzień temu spółka mówiła o zapasach na poziomie 2,6 mld m sześc.

Obecna, stabilna sytuacja może jednak szybko ulec zmianie. Dużo zależy to od temperatury powietrza. Jej spadek może spowodować drastyczny wzrost zapotrzebowania na gaz wykorzystywany na cele grzewcze. Już widać, że popyt na surowiec systematycznie rośnie. W mijającym tygodniu średnie krajowe zużycie wynosiło ponad 36 mln m sześc. na dobę. Tydzień temu sięgało 33 mln m sześc., a miesiąc temu 27 mln m sześc. W ocenie specjalistów Polska na razie jest bezpieczna. Dopiero całkowite wstrzymanie importu ze Wschodu i to przez kilka tygodni rodzi dla nas poważne problemy.