Aby zajęty przez Rosję półwysep nie został bez prądu, potrzebne jest zasilanie z Rosji. Dlatego państwowa spółka energetyczna FSK JES ogłosiła przetarg na położenie kabla elektrycznego na dnie Zalewu Kerczeńskiego. Do przetargu zgłosiły się firmy m.in. objętego zachodnimi sankcjami Gennadija Timczenko oraz miliardera Zijawudina Mahomedowa (grupa Summa). Wartość kontraktu to 13,383 mld rubli (320 mln dol.). Zwycięzca musi za to nie tylko położyć kabel, wybudować stacje przesyłowe po obu stronach, ale także zdążyć do października 2016 r.

Obecnie Krym w 80 proc. zależy od prądu otrzymywanego z sieci energetycznych Ukrainy, do której jeszcze niedawno należał. Prąd płynie z elektrowni atomowej i tradycyjnej na Zaporożu. Tylko 20 proc. potrzebnego prądu półwysep produkuje sam. Ma jedną elektrownię na węgiel i kilka elektrowni wiatrowych oraz elektrowni słonecznych. Zielona energetyka daje jednak prąd bardzo drogi. bez dotacji, które wcześniej wkładał w solary i wiatr ukraiński budżet, nikt nie będzie tak drogiej energii kupował. A Ukraińcy już zapowiedzieli, że mogą dalej dostarczać na Krym prąd, ale wyłącznie po cenie rynkowej. Krym musi teraz kupować z ukraińskich sieci 2,48 mld kWh potrzebnego prądu.

Sam półwysep może maksymalnie wytworzyć 628,6 mln kWh. Dlatego w programie zapisano, że na Krymie dominować ma energetyka odnawialna i ten kierunek inwestowania został wybrany na najbliższe pięć lat. W drugim półroczu 2014 zostaną uruchomione farmy wiatrowe i słoneczne ( w sumie 470 MW), które zostały zatrzymane w kwietniu, po tym jak Ukraina przestała je subsydiować. Wiadomo już, że zielona energia będzie droga. - Cena prądu dla regionu ustalona przez rosyjskie sieci to 3 ruble za 1 kWh. Jest to cena do przyjęcia dla regionów wysokorozwiniętych jak Kalifornia czy RPA.

W Rosji na razie o opłacalności produkcji prądu możemy mówić przy cenie 8 rubli za kWh. Ukraińskie władze płaciły za prąd z elektrowni wiatrowej w przeliczeniu ponad 14,5 rubla. Teraz zielona energetyka Krymu bez pomocy rządu na siebie nie zarobi - argumentuje Anton Usaczew,szef Asocjacji Producentów Energii Słonecznej.