Polsce grozi gazowe starcie z Brukselą

Nowe prawo o zapasach strategicznych ograniczy import gazu i dostęp do gazociągów z zagranicy, w efekcie przywróci monopol PGNiG i podniesie ceny tego paliwa – alarmują rywale kolosa.

Aktualizacja: 19.06.2017 08:27 Publikacja: 18.06.2017 19:27

Foto: Bloomberg

Przyjęty niedawno przez Radę Ministrów projekt zmian do regulacji dotyczących obowiązkowych zapasów gazu jest mocno krytykowany przez branżę. – To krok w tył w stosunku do obowiązujących przepisów. Jeśli wejdzie w życie, spowoduje m.in. zanik konkurencji na rynku, powrót monopolu PGNiG i wzrost cen błękitnego paliwa dla finalnych odbiorców – mówi Piotr Kasprzak, członek zarządu Hermes Energy Group, sprzedającej gaz w Polsce.

Kluczowe zarzuty

Zdaniem Kasprzaka, nowe przepisy dyskryminują niezależnych dostawców. To efekt zobowiązania do utrzymywania zapasów jedynie importerów. Takiego wymogu nie nałożono na podmioty wydobywające gaz lub kupujące go na terenie Polski.

Nowe przepisy teoretycznie pozwalają tworzyć zapasy nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Aby jednak skorzystać z tej drugiej opcji należy zarezerwować moce przesyłowe w gazociągach na granicy. Zarezerwowane moce maja być wykorzystywane wyłącznie do transportu gazu z rezerw.

– Oznacza to uzyskanie przez Gaz-System (operatora głównych gazociągów – red.) dodatkowych korzyści z tytułu posiadanych i niewykorzystanych mocy, co można uznać za niezgodną z prawem pomoc publiczną. Dodatkowo ich rezerwacja i brak wykorzystania rodzi poważne pytania o blokowanie dostępu do rynku, co stoi w sprzeczności z regulacjami UE – twierdzi Kasprzak.

Branża nie może też zrozumieć, dlaczego rząd chce zmuszać firmy do utrzymywania zapasów jeszcze przez rok po zaprzestaniu importu błękitnego paliwa. Mocno krytykowany jest też szczegółowych przepisów dotyczących ustalania ceny odsprzedaży gazu przy uwolnieniu rezerw. Zasady jej ustalania określi dopiero rząd. To sprawia, że brak jakiejkolwiek gwarancji transparentnego i sprawiedliwego rozliczenia za wykorzystany surowiec, uważają przedstawiciele branży.

– Wejście w życie nowych przepisów spowoduje, że zniknie ekonomiczne uzasadnienie importu gazu do Polski przez niezależnych dostawców. W takiej sytuacji nie ma co liczyć na pojawienie się chętnych, innych niż PGNiG, do korzystania np. z terminalu LNG w Świnoujściu, Baltic Pipe czy z innych planowanych gazociągów – uważa Ireneusz Sawicki, członek zarządu obracającej gazem firmy Handen.

Jego zdaniem w takiej sytuacji możemy zapomnieć o budowie w Polsce centrum handlu gazem, bo do tego potrzeba wielu firm. Tymczasem – zauważa Sawicki – rząd zdaje się dążyć do sytuacji, w której będzie tylko jeden importer, jeden właściciel magazynów, jeden podmiot tworzący zapasy, a w konsekwencji jedna firma odpowiedzialna za gazowe bezpieczeństwo energetyczne.

Koszty: miliard złotych

Jeden ze sprzedawców gazu wyliczył, że nowe przepisy mogą spowodować u niego wzrost cen dla finalnych odbiorców o 5–7 proc. Jeśli przyjąć, że podobnie będzie u innych, to przy obecnych średnich stawkach koszty dostaw gazu w skali całej krajowej gospodarki wzrosną o 1 mld zł.

– W ubiegłym roku zmieniono regulacje dotyczące magazynowania gazu w przypadku importu. W efekcie ceny giełdowe gazu w Polsce są już ponad 10 proc. wyższe niż w Niemczech, i to mimo że zeszłoroczne zmiany prawne wejdą w życie 1 października 2017 r. Proponowane obecnie zmiany doprowadzą do dalszego wzrostu kosztów importu – uważa Wojciech Graczyk, przewodniczący komisji ds. gazu i energii Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (AHK Polska). Graczyk uważa, że zmniejszenie importu przez niezależnych dostawców powinno niepokoić wszystkich, bo oznacza nie tylko spadek konkurencji na rynku gazu. Stracą wszystkie firmy, dla których ten surowiec jest znaczną pozycją wydatków, a w konsekwencji cała gospodarka.

Zaniepokojony nowymi regulacjami jest też Davide Rubini z Europejskiej Federacji Przedsiębiorstw Obrotu Energią EFET. Jego zdaniem zmiana korzystna będzie tylko dla PGNiG i spowoduje obniżenie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Przyjęty przez rząd projekt zmian przepisów utrwala obraz naszego rynku jako miejsca nieprzewidywalnego i nieprzejrzystego, uważa Rubini.

PGNiG widzi potrzebę zmian w ustawie o zapasach, które by wyjaśniły wątpliwości interpretacyjne. – Obecnie PGNiG analizuje projekt nowelizacji i jej przewidywane skutki, a zatem jest jeszcze za wcześnie na dokonanie pełnej oceny projektu – odpowiedział na nasze pytania departament public relations tej firmy. Od kilku lat koncern traci udziały w polskim rynku gazu, głównie ze względu na rosnącą konkurencję.

Ministerstwo Energii do chwili zamknięcia tego numeru „Rzeczpospolitej" nie odpowiedziało na pytania dotyczące nowych regulacji.

Przyjęty niedawno przez Radę Ministrów projekt zmian do regulacji dotyczących obowiązkowych zapasów gazu jest mocno krytykowany przez branżę. – To krok w tył w stosunku do obowiązujących przepisów. Jeśli wejdzie w życie, spowoduje m.in. zanik konkurencji na rynku, powrót monopolu PGNiG i wzrost cen błękitnego paliwa dla finalnych odbiorców – mówi Piotr Kasprzak, członek zarządu Hermes Energy Group, sprzedającej gaz w Polsce.

Pozostało 89% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej