Reklama
Rozwiń

Rozwój elektromobilności drepcze w miejscu. Surowy raport NIK

Miał być milion samochodów elektrycznych na polskich drogach, własne auto na prąd, flota e-busów w miastach i czyste powietrze dzięki ograniczeniu w transporcie pojazdów z napędem spalinowym. Nic z tego. Gdy w Europie transport zasilany z elektrycznego gniazdka rozwija się w coraz szybszym tempie, Polska stoi w miejscu. Fakt, iż realizacja rządowego programu rozwijania elektromobilności idzie jak po grudzie było powszechnie wiadomym praktycznie od jego początku. Teraz suchej nitki nie pozostawiła na nim Najwyższa Izba Kontroli.

Publikacja: 08.11.2020 07:12

Rozwój elektromobilności drepcze w miejscu. Surowy raport NIK

Foto: energia.rp.pl

Opublikowany właśnie najnowszy raport NIK pokazuje, że praktycznie we wszystkich najważniejszych elementach programu nie zdołano zrealizować planów. Po czterech latach polska elektromobilność jest wciąż na początku drogi. W liczbie samochodów elektrycznych i rozwoju infrastruktury Europa zostawia nas daleko w tyle, a budowa polskiego samochodu elektrycznego to tylko prototyp bez większych szans na finansowanie masowej produkcji. E-aut nie ma ani w samorządach ani w rządowej administracji. Niewypałem okazały się nawet strefy czystego transportu: okazało się, że w warunkach polskich po prostu nie sprawdzają się – podaje w raporcie NIK.

Na koniec 2019 r. zarejestrowanych zostało 9,6 tys. pojazdów elektrycznych. To zaledwie 19,2 proc. celu zaplanowanego do osiągnięcia w 2020 r. (50 tys. sztuk). Z kolei liczba 1307 ogólnodostępnych punktów ładowania stanowiła 20,4 proc. celu do osiągnięcia w 2020 r. (6,4 tys. sztuk). Udało się jedynie zrealizować plan zainstalowania ładowarek o dużej mocy. Ze skontrolowanych 21 miast, dla których obowiązywał ustawowo określony limit, tylko w Katowicach rozwój infrastruktury przekroczył próg określony na koniec 2020 r. (zaawansowanie na poziomie 149 proc.). W trzech miastach nie zrobiono nic, a w pozostałych wymóg był zrealizowany na poziomie od 3,3 proc. do 50,9 proc.

""

Niewielka sieć ładowarek to jeden z mankamentów elektromobilności w Polsce

Foto: energia.rp.pl

NIK stwierdził, że administracja rządowa nie zapewniła prawnych i organizacyjnych warunków skutecznego wsparcia rozwoju elektromobilności w Polsce. Co prawda, minister energii zdołał doprowadzić do uchwalenia ustawy o elektromobilności oraz zmiany ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych ustanawiającej Fundusz Niskoemisyjnego Transportu (FNT), ale nie przyniosło to efektów przez brak przepisów wykonawczych. Te pokazały się z bardzo dużym opóźnieniem.

W konsekwencji nie wprowadzono w życie systemu bezpośrednich dopłat z FNT do samochodów elektrycznych i rozwoju infrastruktury ładowania. Za to przez dwa lata na obsługę FNT wydano 684 tys. zł. Dopłat bezpośrednich nie zrealizowano w ogóle. Także w elektroenergetyce zabrakło rozwiązań, które usprawniłyby zarządzanie popytem na energię elektryczną oraz wspomogłyby operatorów punktów ładowania na wstępnym etapie rozwoju elektromobilności. Nic dziwnego, że mała liczba e-aut w połączeniu z produkcją energii elektrycznej z węgla nie mogły przyczynić się do istotnej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Przez powolny rozwój infrastruktury nie udało się także istotnie zwiększyć udziału wykorzystywania w transporcie paliw alternatywnych.

"Miasta coraz mocniej stawiają na autobusy z napędem elektrycznym, na zdj. ładowanie pojazdu w Krako

Shutterstock

Foto: energia.rp.pl

Nie zadziałała polityka nakazowa obligująca do przechodzenia na elektromobilność samorządy. Samorządowcy mieli otrzymać wsparcie z FNT, którego nie dostali, a dodatkową barierą okazały się wysokie ceny aut. W rezultacie na koniec grudnia 2019 r. aż 79 proc. miast nie posiadało w wykorzystywanej flocie ani jednego pojazdu elektrycznego, w dodatku część z nich nie podejmowała nawet prób by je zakupić.

Niewypałem okazały się nawet strefy czystego transportu. Tylko władze Krakowa wprowadziły taką strefę dla ograniczenia negatywnego oddziaływaniu emisji z transportu na zdrowie ludzi i środowisko. Jednak już po upływie około trzech miesięcy od wprowadzenia strefy Kazimierz zliberalizowano zasady jej funkcjonowania. W praktyce doprowadziło to do jej zamknięcia, a zmiana zasad została wprowadzona po wnioskach zarówno mieszkańców jak i naciskach ze strony działających w strefie przedsiębiorców.

Zakaz wjazdu wszystkich samochodów z silnikami spalinowymi okazał się zbyt restrykcyjny w realiach krajowych. Pozostałych 20 skontrolowanych miast liczących powyżej 100 tys. mieszkańców nie wprowadziło takiej strefy. Powodem był niewielki udział samochodów elektrycznych w ogólnej liczbie zarejestrowanych pojazdów. W praktyce strefa czystego transportu przekształciłaby się bowiem w strefę zamkniętą dla ruchu.

Elektromobilność
Czym się różni punkt ładowania samochodów elektrycznych od stacji ładowania
Elektromobilność
Orlen inwestuje w ładowarki. W planach ekspansja za ocean
Materiał partnera
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Elektromobilność
Kto zbuduje stacje ładowania elektryków? Brakuje ich nawet przy autostradach
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Elektromobilność
Infrastruktura do ładowania e-aut rozwija się powoli
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku