Opublikowany właśnie najnowszy raport NIK pokazuje, że praktycznie we wszystkich najważniejszych elementach programu nie zdołano zrealizować planów. Po czterech latach polska elektromobilność jest wciąż na początku drogi. W liczbie samochodów elektrycznych i rozwoju infrastruktury Europa zostawia nas daleko w tyle, a budowa polskiego samochodu elektrycznego to tylko prototyp bez większych szans na finansowanie masowej produkcji. E-aut nie ma ani w samorządach ani w rządowej administracji. Niewypałem okazały się nawet strefy czystego transportu: okazało się, że w warunkach polskich po prostu nie sprawdzają się – podaje w raporcie NIK.
Na koniec 2019 r. zarejestrowanych zostało 9,6 tys. pojazdów elektrycznych. To zaledwie 19,2 proc. celu zaplanowanego do osiągnięcia w 2020 r. (50 tys. sztuk). Z kolei liczba 1307 ogólnodostępnych punktów ładowania stanowiła 20,4 proc. celu do osiągnięcia w 2020 r. (6,4 tys. sztuk). Udało się jedynie zrealizować plan zainstalowania ładowarek o dużej mocy. Ze skontrolowanych 21 miast, dla których obowiązywał ustawowo określony limit, tylko w Katowicach rozwój infrastruktury przekroczył próg określony na koniec 2020 r. (zaawansowanie na poziomie 149 proc.). W trzech miastach nie zrobiono nic, a w pozostałych wymóg był zrealizowany na poziomie od 3,3 proc. do 50,9 proc.
Niewielka sieć ładowarek to jeden z mankamentów elektromobilności w Polsce
NIK stwierdził, że administracja rządowa nie zapewniła prawnych i organizacyjnych warunków skutecznego wsparcia rozwoju elektromobilności w Polsce. Co prawda, minister energii zdołał doprowadzić do uchwalenia ustawy o elektromobilności oraz zmiany ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych ustanawiającej Fundusz Niskoemisyjnego Transportu (FNT), ale nie przyniosło to efektów przez brak przepisów wykonawczych. Te pokazały się z bardzo dużym opóźnieniem.
W konsekwencji nie wprowadzono w życie systemu bezpośrednich dopłat z FNT do samochodów elektrycznych i rozwoju infrastruktury ładowania. Za to przez dwa lata na obsługę FNT wydano 684 tys. zł. Dopłat bezpośrednich nie zrealizowano w ogóle. Także w elektroenergetyce zabrakło rozwiązań, które usprawniłyby zarządzanie popytem na energię elektryczną oraz wspomogłyby operatorów punktów ładowania na wstępnym etapie rozwoju elektromobilności. Nic dziwnego, że mała liczba e-aut w połączeniu z produkcją energii elektrycznej z węgla nie mogły przyczynić się do istotnej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Przez powolny rozwój infrastruktury nie udało się także istotnie zwiększyć udziału wykorzystywania w transporcie paliw alternatywnych.