Reklama
Rozwiń

Podwyżki prądu dobiją program elektromobilności

Publikacja: 27.01.2020 19:09

Podwyżki prądu dobiją program elektromobilności

Foto: energia.rp.pl

Już teraz koszt przejechania 100 km samochodem elektrycznym może okazać się dwukrotnie wyższy niż podróż autem z silnikiem Diesla.

W poniedziałek skończyło się darmowe ładowanie e-aut na stacjach Lotosu. Koncern wprowadził opłatę w wysokości 24 zł. – Od początku zapowiadaliśmy, że możliwość bezpłatnego ładowania aut elektrycznych na naszych stacjach dotyczyła prowadzonego pilotażu Niebieskiego Szlaku. Ten etap właśnie się zakończył – mówi Adam Kasprzyk, rzecznik Grupy Lotos. Na stacjach Orlenu e-auta dalej ładuje się gratis, ale wkrótce i tam trzeba będzie płacić. – W pierwszym półroczu 2020 planujemy przedstawić komercyjną ofertę oraz udostępnić aplikację przeznaczoną dla klientów – zapowiada Joanna Zakrzewska, rzecznik Orlenu.
Jazda pod prąd
Z porównania obecnych kosztów użytkowania aut bateryjnych ze spalinowymi okazuje się, że jazda z prądem już nie musi być tańsza. Jeśli przyjąć, że na 100 km samochód elektryczny zużywa średnio 20 kWh, to za przejechanie takiego odcinka korzystając z ładowarek GreenWay (za 1 kWh od 1,14 zł ładowania prądem zmiennym do 2,58 zł prądem stałym) zapłacimy od 22,80 do 51,80 zł. Tymczasem do wejścia na rynek szykuje się sieć Ionity, gdzie będzie jeszcze drożej. – Opłacalność aut elektrycznych stanęła pod dużym znakiem zapytania. Ultraszybkie ładowarki będą miały najwyższą cenę na rynku – 3,5 zł/kWh. W takim przypadku za każde 100 km kierowcy będą płacić nawet o kilkadziesiąt złotych więcej niż jadący autami z dieslem – komentuje Adam Tychmanowicz, prezes Neptis SA, operatora systemu Yanosik.
""

Foto: energia.rp.pl

Według Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) problemem polskiego rynku są wysokie opłaty dystrybucyjne obciążające operatorów niezależnie od faktycznego zużycia energii. W przypadku szybkich ładowarek na prąd stały o mocy 50 kW wynoszą ok. 1 tys. zł miesięcznie. Na to nakłada się niski popyt na usługi ładowania, wynikający z niewielkiej liczby e-aut. Zdaniem Macieja Mazura, dyrektora zarządzającego PSPA, na koszty ładowania wpływa również słabo rozwinięta infrastruktura, która ogranicza konkurencję.
Dla kierowców sposobem na obniżenie kosztów mają być abonamenty. Jak podaje Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych (ORPA), abonenci GreenWay w najniższym planie taryfowym płacą za przejechanie 100 km ok. 21 zł. – W przypadku uzupełniania energii z domowego gniazdka w taryfie dziennej, koszt spada do ok. 10 zł – informuje Jan Wiśniewski z ORPA. Jednak nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądać w przyszłości, gdy ceny energii będą dalej rosnąć. Opłacalność e-aut osłabi także mniejsze od zapowiadanego wsparcie do ich zakupu: jak informuje portal WysokieNapięcie.pl, rząd ma obciąć maksymalną wysokość dotacji z 37,5 tys. do niespełna 19 tys. zł.
""

A driver places a hydrogen fuel pump into a Mirai hydrogen fuel powered automobile, manufactured by Toyota Motor Corp., at Royal Dutch Shell Plc’s first U.K. hydrogen refueling station in Cobham, U.K./Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Układanka zaczyna się sypać
Tymczasem droższy prąd mocno uderzy w elektryfikację miejskiej komunikacji autobusowej. Warszawa w ramach jednego z największych tego rodzaju kontraktów w Europie zamówiła za 400 mln zł 130 elektrobusów, których dostawy mają się zacząć w obecnym roku. Na zakupy e-busów zdecydowały się także mniejsze miasta. Ale kluczowy element tych przedsięwzięć – cena prądu – okazał się kompletnie niestabilny i właśnie pnie się w górę. Dla samorządów to potężny problem. Przykładowo Kraków do 2028 r. musi – zgodnie z ustawą o elektromobilności – zakupić 153 autobusy elektryczne i wybudować kolejnych 13 stacji ładowania pojazdów, tymczasem już w 2019 roku krakowskie MPK wydało na prąd aż o 12 mln zł więcej niż wcześniej.
Według firmy JMK Analizy Rynku Transportowego, eksploatacja autobusów elektrycznych może być porównywalna cenowo z pojazdami z silnikami Diesla pod dwoma warunkami: dofinansowania zakupu pojazdów co najmniej na poziomie 70 proc. kosztów i przy cenach energii z 2018 roku. Teraz ta układanka zaczyna się sypać. Zdaniem Aleksandra Kiereckiego, szefa JMK, o ile są narzędzia wspierające sam zakup elektrobusów, o tyle z prądem jest gorzej. – Ministerstwo Energii nie przewiduje żadnych zniżek dla ekologicznego taboru. Nie ma żadnych narzędzi finansowych mogących wspierać zakup prądu dla samorządów decydujących się na elektromobilność – twierdzi Kierecki.
Pozostało jeszcze 100% artykułu
Elektromobilność
Czym się różni punkt ładowania samochodów elektrycznych od stacji ładowania
Elektromobilność
Orlen inwestuje w ładowarki. W planach ekspansja za ocean
Materiał partnera
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Elektromobilność
Kto zbuduje stacje ładowania elektryków? Brakuje ich nawet przy autostradach
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Elektromobilność
Infrastruktura do ładowania e-aut rozwija się powoli
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku