Andrzej Modzelewski, prezes E.ON Polska: Nie można dłużej żyć na energetyczny kredyt

Obniżki cen powinny zostać wymuszone przez rynek. Trzeba doprowadzić do tego, żeby wzrosła konkurencyjność wytwarzania, a nie dalej ingerować w poziom cen – mówi Andrzej Modzelewski, prezes E.ON Polska.

Publikacja: 08.01.2025 04:49

Andrzej Modzelewski, prezes E.ON Polska

Andrzej Modzelewski, prezes E.ON Polska

Foto: mat. pras.

Dlaczego Polska ma jedne z najwyższych cen energii w Europie?

Wychodzimy z kryzysu energetycznego. Część realizowanych kontraktów była zawierana na rynkach forward jeszcze w wysokich cenach z kryzysu, dlatego stawki na rynku w całej Europie nie odzwierciedlają tendencji spadkowych.

Niestety, cierpi na tym konkurencyjność przemysłu. Co więcej, problemem są ceny energii w całej Unii, często się wskazuje, że gdzie indziej jest po prostu taniej. W Polsce wyzwaniem jest także fakt, że skończyła się tania siła robocza, a więc straciliśmy dwa poważne atuty polskiej gospodarki: koszty pracy i niskie ceny energii. Trzeba więc tę sytuację zmienić – ale nie poprzez zamrażanie cen.

Tylko jak?

Ceny co do zasady kształtują rynek. Jeżeli zaczniemy w to ingerować, na przykład w odniesieniu do stawek dla biznesu, to od razu pojawi się problem pomocy publicznej. Obniżki cen powinien „wymusić” rynek. Trzeba doprowadzić do tego, żeby wzrosła konkurencyjność wytwarzania energii i otwarcie na neutralność technologiczną.

Czytaj więcej

Dla kogo taryfy dynamiczne mogą być szansą, a dla kogo zagrożeniem? URE wyjaśnia

Niestety, trochę przespaliśmy kwestie potrzebnych inwestycji, transformacja energetyczna w innych krajach jest bardziej zaawansowana niż w Polsce. Dalej mamy źródła, które emitują dużo CO2, co jest realnym problemem.

Skutek? Jedna z najwyższych cen energii elektrycznej w hurcie w całej Europie. Pamiętajmy również, że zmarnowaliśmy sporo czasu, opóźniając przejście z węgla na źródła niskoemisyjne. Przykładowo środki z rynku mocy zostały skonsumowane na działalność bieżącą, a nie na inwestycje.

Czyli dobija nas jeszcze handel emisjami, ETS?

Bardziej to, że nie mamy nowych źródeł, które są mniej emisyjne. Nie wszystko powinno być w OZE, ale nie mamy też wystarczającej ilości źródeł, które mniej emitują, chociażby gazowych. One by pozwoliły na niższe ceny.

Natomiast zamrożenie cen ma kosztować w przyszłym roku 5,5 miliarda złotych. Przypiszemy sobie to do długu publicznego i będziemy finansować przez ileś kolejnych lat. To jest życie na kredyt.

Tylko że budowa na przykład tych mniej emisyjnych źródeł i tak zabierze sporo czasu. Czy pacjent, polski biznes, przeżyje?

Plus jest taki, że na rynku hurtowym mamy trend zniżkowy, wchodzą coraz tańsze kontrakty. Sam rząd twierdzi, że już w czwartym kwartale przyszłego roku nie będzie potrzeby, żeby regulować ceny. W dodatku wchodzą alternatywni sprzedawcy energii i zaczynają bardzo mocno konkurować.

Czytaj więcej

Samorządy zapłacą mniej za prąd i to bez mrożenia

To jednak nie likwiduje strukturalnego problemu braku źródeł energii.

Ale trochę pozwala kupić sobie czas. Natomiast musi wzrosnąć sprawność inwestycyjna w zakresie tworzenia zdolności wytwórczych. Powinniśmy szybko odblokować ten impas, w którym się znaleźliśmy. Dzisiaj ktokolwiek chce wybudować cokolwiek, musi odejść z kwitkiem, nie dostanie przyłącza do sieci.

Dlaczego?

Przyłącza w ubiegłych latach zostały przyblokowane przez deweloperów. Także w celach spekulacyjnych. Mamy projekty, które nie powstaną, ale ktoś kiedyś pozyskał warunki przyłączenia, które nigdy nie będą wykorzystywane.

Dzisiaj cała branża OZE mówi, że są całkowicie przyblokowani. Kiedy chce się podłączyć nowe dyspozycyjne źródła, to również jest wyzwanie. Na inwestycje w rozwój sieci są środki zapewnione w Karcie Efektywnej Transformacji dla operatorów sieci i trzeba tym dobrze administrować, żeby jak najszybciej umożliwić wybudowanie nowych źródeł.

A może warto spojrzeć na problem również z innej strony i zastanowić się nad zwolnieniem tempa dochodzenia do celów klimatycznych Unii Europejskiej?

Zielony Ład stał się takim dzieckiem do bicia, żeby wzbudzić negatywne nastroje.

Proszę pamiętać, że energetyka zestarzała się nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie. Gospodarki radzą sobie z tym w różnym tempie.

Czytaj więcej

Ponad 5 mld zł będzie kosztował tegoroczny system wsparcia OZE. Są wyniki aukcji

Popatrzmy na Polskę. Mamy bloki, które działają od lat 60. czy 70. XX wieku. One się już dawno zamortyzowały. Cokolwiek nowego powstanie, będzie niosło za sobą koszty finansowania i amortyzacji. Konieczne jest, aby źródła były niskoemisyjne, by było ich dużo i żeby ze sobą konkurowały. Wtedy mamy szansę na tanią, czystą energię.

W moim przekonaniu powinny wygrać te technologie, która emitują mało CO2 oraz mają niskie koszty inwestycji – niech rynek, a nie politycy, zdefiniuje miks energetyczny.

A jeżeli się to nie sprawdzi?

To inwestorzy powinni ponosić ryzyko. Powtarzam: niech wygra ta technologia, która jest szybsza, lepsza i tańsza. Nie powinno się odgórnie narzucać – tyle megawatów w atomie, tyle w OZE i tak dalej.

Trzeba działać, gdyż duże elektrownie systemowe powoli się kończą. A przy okazji stworzylibyśmy sobie szansę na technologiczne otwarcie.

W przeciwieństwie do innych gospodarek możemy skorzystać już z zaawansowanych technologii. Dobrym przykładem są farmy PV. W Niemczech jeszcze dekadę temu były budowane bardzo drogo. Obecnie poprzez postęp technologiczny i konkurencję te inwestycje kosztują ułamek tego co kilkanaście lat temu. Tylko rynkowi trzeba pozwolić wypełnić luki, bardzo uważając na systemy wsparcia.

Chyba nikt do tej pory nie policzył i nie poddał pod konsultacje społeczne, ile tak naprawdę będzie kosztowała energia z atomu czy farm wiatrowych na morzu. Już w tej chwili branża offshore sygnalizuje, że obecne ceny referencyjne do aukcji mogą być zbyt niskie.

Czyli pewnie czekają nas fale bliżej jeszcze niesprecyzowanych dopłat tej energii na długie lata po wysokich stawkach. I co wtedy, jeżeli się okaże, że znów energia u nas będzie droższa niż w Finlandii, w Norwegii czy w Czechach?

Czytaj więcej

Bałtowie za cenę 3 mld zł pożegnają się z poradziecką energetyką. Pomoże Polska

Dlatego trzeba doprowadzić do jak największej konkurencji. Obecna cena referencyjna dla offshore wynosi ponad 500 zł/MWh, natomiast branża OZE apeluje o jej podniesienie. Proszę zwrócić uwagę że dziś gospodarstwa domowe płacą, właśnie po zamrożeniu cen, 500 zł netto.

Pytaniem jest zatem, jak będzie wygadał rachunek, gdy energię z wiatru trzeba będzie doprofilować mocą, kiedy nie wieje, kiedy dołoży się podatki, marżę i koszty sprzedawcy. Podobnego wyliczenia dla atomu również nikt nie opublikował.

A co może zrobić biznes już teraz? Czy są możliwości optymalizacji zużycia energii?

My jako branża będziemy dostarczać jak najlepsze narzędzia do analizy i optymalizacji zużycia energii. Wszelkiego rodzaju systemy w formacie smart. Wraz z rozwojem technologii będzie się też wytwarzał nowy model rynku, powstaną nowe produkty i benefity dla klienta.

Klienci powinni być beneficjentem rozwiązań, np. magazynowania nadmiaru energii w ciepłej wodzie w domach jednorodzinnych albo sieciach ciepłowniczych lub już dobrze znanych bateriach litowo-jonowych. Czyli powinny być stosowane wszelkie rozwiązania, które pozwolą nam też spełniać cele klimatyczne.

Wspomniał pan o ciepłownictwie. Czy tutaj jest możliwy przełom?

Chcemy jako E.ON odegrać dość istotną rolę i przeprowadzić transformację naszych systemów ciepłowniczych. Chcemy też być partnerem dla podmiotów, przede wszystkim komunalnych, którzy tę drogę mają przed sobą.

Jaka jest najlepsza technologia dla ciepłownictwa?

Nie ma jednej. Świat energetyki podlega procesowi rozproszenia. Jednak pewnie podstawę zapotrzebowania będą pokrywały źródła kogeneracyjne. Środek zapotrzebowania to będzie z reguły biomasa, a szczyty można pokrywać na przykład energią elektryczną, jej nadwyżkami na przykład ze źródeł OZE, które teraz są często odłączane czy redukowane.

Jaka jest długoterminowa strategia waszych działań?

Oczywiście, chcemy mieć dalej mocną pozycję w Warszawie. Bardzo ważnym sukcesem dla nas jest to, że przyłączamy do sieci nowych odbiorców, w tym duże serwerownie. Jesteśmy partnerem, który to umożliwia. Warszawa jest do tego idealnym miejscem, jest światłowód, jest niezawodny operator sieci, który ma niskie stawki za dystrybucję, oraz są wykwalifikowani ludzie, którzy mogą obsłużyć tego rodzaju infrastrukturę.

Chcemy być również partnerem dla polskich gmin, jeżeli chodzi o transformację energetyczną w ciepłownictwie. No i jest oczywiście przemysł, z którym chcemy współdziałać w zakresie obniżenia kosztów energii oraz realizacji celów ESG, co staje się bardzo istotnym wyzwaniem.

Z przemysłem współpracujemy już nad efektywnością energetyczną, odzyskiem ciepła, fotowoltaiką, wykorzystaniem zielonych gazów. A może w dalszej przyszłości wodoru. Będziemy również budować produkty na bazie zdalnych liczników. Chcemy się dzielić z naszymi klientami wartością generowaną poprzez fakt, że energię można zużywać, kiedy jest tania albo jak są nawet ujemne ceny na rynku hurtowym, ponieważ w danej godzinie jest jej nadmiar – produkowanej z OZE.

Zatem, jak widać, przy racjonalnym gospodarowaniu energia wcale nie musi być droga.

Dlaczego Polska ma jedne z najwyższych cen energii w Europie?

Wychodzimy z kryzysu energetycznego. Część realizowanych kontraktów była zawierana na rynkach forward jeszcze w wysokich cenach z kryzysu, dlatego stawki na rynku w całej Europie nie odzwierciedlają tendencji spadkowych.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Elektroenergetyka
Fico grozi, słowacki operator nie słucha i wspiera Ukrainę
Elektroenergetyka
Polska może pomóc Ukrainie z prądem. Ale potrzebujemy wsparcia
Elektroenergetyka
Energa idzie do sądu. Chodzi o niezbudowaną elektrownię w Ostrołęce
Elektroenergetyka
Rośnie zapotrzebowanie na prąd w USA. Czy zabraknie prądu?
Materiał Promocyjny
eDO Post – nowa era bezpiecznej komunikacji cyfrowej dla biznesu
Elektroenergetyka
Bałtowie za cenę 3 mld zł pożegnają się z poradziecką energetyką. Pomoże Polska