O sytuacja na wspólnotowym rynku energii elektrycznej informuje agencja Bloomberg. Przyczyną niezwykłej sytuacji kiedy to producenci dopłacają klientom za kupiony prąd, okazała się nadprodukcja prądu z OZE czyli farm wiatrowych. Wyprodukowały one więcej energii elektrycznej niż wyniosło zapotrzebowanie. Tym samym ujemna cena oznaczała, że ​​sieci dopłacały klientom za dodatkową konsumpcję.

Sytuacja jest zaprzeczeniem czarnych prognoz Kremla dla Europy. Planując inwazję na Ukrainę rosyjski reżim spodziewał się, że Unia - od dziesięcioleci bezrefleksyjnie zwiększająca swoje uzależnienie od rosyjskich surowców energetycznych, nie pomoże Ukrainie i nie nałoży sankcji na Rosję. Kiedy ten rachunek się nie powiódł, Putin drastycznie odciął dostawy gazu do Europy, aby szantażem zmusić klientów do kupowania gazu za ruble i wywołać niestabilność polityczną.

Czytaj więcej

Kiedy mniej zapłacimy za prąd? Rząd wprowadza kluczową zmianę

Jednak w ciągu kilku miesięcy Europie udało się znaleźć zamiennik dla rosyjskich nośników energii. Na początku zimy stało się jasne, że Stary Kontynent w ciągu pół roku zrobił to o czym mówiło się od lat - pozbył się zależności od Rosji i nie zamarznie bez jej gazu i ropy.

Dziś Rosjanie twierdzą, że to tylko efekt łagodnej zimy, a następna - z mrozem i śniegiem, znów nagoni im pokornych klientów. Nie wiadomo skąd w kwietniu mają tak precyzyjne prognozy na grudzień 2023 roku i styczeń, luty 2024 roku.