Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjártó podczas rozmowy telefonicznej z wicepremierem Rosji Nowakiem uzgodnił przyspieszenie budowy elektrowni atomowej Paks-2 - poinformował szef węgierskiego resortu.

Czytaj więcej

Jak Węgry wspierają rosyjskich agentów

"Zgodziliśmy się, że energia jądrowa jest energią przyszłości i to dla nas dobra wiadomość, że rosyjski rząd również przywiązuje dużą wagę do rozwoju Paksu. Uzgodniliśmy, że będziemy przyspieszać inwestycje tam, gdzie to możliwe" - napisał Węgier w sieciach społecznościowych.

Budowa bloków stacji ma kluczowe znaczenie dla węgierskiego sektora energetycznego w dobie kryzysu, który rząd Orbana sam spotęgował swoimi działaniami. Dlatego Budapeszt nie poprze propozycji Brukseli - sankcji wobec rosyjskiego sektora energetyki jądrowej. To z punktu widzenia węgierskiego rządu „skomplikuje współpracę z Rosją w dziedzinie jądrowej”.

RIA Nowosti przypomina, że pod koniec 2014 roku Rosja i Węgry podpisały dokumenty dotyczące budowy w elektrowni jądrowej Paks nowych bloków energetycznych nr 5 i 6 o reaktory rosyjskie WWER-1200. Schemat rosyjskiego działania jest tutaj podobny do tego jaki zastosowali by zdobyć kontrakty na elektrownie w Turcji, Białorusi czy Wietnamie - sami sfinansują budowę.

Czytaj więcej

Putin i Orban. „Rosja może szantażować Węgry”

Rosja udzieli więc Węgrom pożyczki państwowej do 10 mld euro na projekt Paks-2, a całkowity koszt prac wyniesie 12,5 mld euro. Oczekuje się, że faktyczne rozpoczęcie budowy EJ Paks-2 nastąpi jesienią 2023 r., Licencja na budowę została już przez Węgrów wydana, pomimo wcześniejszego sprzeciwu Brukseli.

Jedyna elektrownia jądrowa na Węgrzech, Paks, znajduje się 100 kilometrów od Budapesztu i pięciu kilometrów od miasta Paks. Elektrownia produkuje blisko połowę całego zużywanego przez Węgrów prądu. Dwa nowe bloki Paks udział ten mają zbliżyć do 100 procent.

Rząd Orbana przekonuje Węgrów, że energia jądrowa jest sposobem na zapewnienie krajowi bezpieczeństwa energetycznego. Zapomina dodać, że za inwestycję płaci rosyjski reżim, który dzięki temu przez kolejne lata będzie miał kluczowy wpływ na to, co się w węgierskiej energetyce dzieje.