Przełom w pracach nad fuzją termojądrową?

Po raz pierwszy naukowcom udało się uzyskać dodatni bilans w reakcji fuzji atomów. Teoria przekształciła się zatem w praktykę, a to może oznaczać nowy rozdział w historii energetyki nuklearnej.

Publikacja: 19.12.2022 21:00

Temperatura w tokamaku sięga milionów stopni Celsjusza

Temperatura w tokamaku sięga milionów stopni Celsjusza

Foto: Anthony Wallace / AFP

To historyczne osiągnięcie. Przez 60 ostatnich lat tysiące ludzi przyczyniło się do tego wysiłku i potrzeba było prawdziwej wizji, byśmy znaleźli się w miejscu, w którym jesteśmy dzisiaj – komentowała szefowa Lawrence Livemore National Laboratory w Kalifornii, gdzie dokonano eksperymentalnej fuzji termojądrowej, dr Kimberly S. Budil. – Uzyskana ilość energii wystarczyłaby może do podgrzania kilku czajników z wodą, ale reprezentuje ona coś wielkiego – podsumowała z kolei specjalistka stacji BBC od badań naukowych Rebecca Morelle. „Możliwe, że to taki dzień, o którym się później uczy w szkołach przez całe dziesięciolecia” – raportował popularny polski blog Crazy Nauka.

O co tyle szumu? O fuzję termojądrową, o której już pisaliśmy w naszym cyklu: reakcję nazywaną „świętym Graalem” energetyki, która w docelowym modelu może stać się niemalże nieskończonym źródłem czystej i taniej energii – i jako taka odmienić losy świata.

Zwrot z inwestycji

Przypomnijmy, współczesna energetyka jądrowa opiera się na reakcji rozszczepienia jąder atomów. Odbywa się to w procesie zderzania ich ze sobą – gwałtownym, wymagającym skrupulatnej kontroli, bez odpowiedniej reakcji wyrywającym się spod kontroli. Żeby uzyskać oczekiwany efekt, należy użyć pierwiastków ciężkich, których atomy po rozpadzie wytwarzają radioaktywne śmieci. W reaktorze fuzyjnym, tzw. tokamaku, zachodzi reakcja odwrotna: zamiast rozbijać jądra atomów, trzeba doprowadzić do ich połączenia. Ta reakcja ma inną specyfikę – jeśli pozostawić ją samą sobie, będzie stopniowo wytracać impet i wygaśnie.

Nic zatem nie dzieje się samoczynnie: należy fuzję moderować oraz dostarczyć energii pozwalającej zapoczątkować reakcję. W czysto teoretycznym ujęciu, do którego naukowcy odwoływali się do tej pory, odpowiednio moderowana fuzja termojądrowa mogłaby trwać wiecznie, dostarczając nam energię nuklearną tańszą i bezpieczniejszą od tej powstającej w ramach rozszczepiania atomów, a także – mniejszych ilości odpadów paliwowych, które przestaną zagrażać otoczeniu w krótszym czasie niż dzisiejsze radioaktywne odpady branży atomowej.

Problem tkwił w tym, że aby wywołać reakcję, należałoby najpierw podgrzać plazmę w reaktorze do temperatur liczonych w milionach stopni Celsjusza (Chińczykom udało się dobić do 120 mln stopni i utrzymać tę temperaturę przez półtorej minuty). Zatem konieczne było „zainwestowanie” energii, by produkować energię. I – aż do chwili obecnej – inwestycje się nie zwracały. Wcześniej rekord należał do Brytyjczyków, którzy uzyskali stosunek energii wyprodukowanej do zużytej na poziomie 2:3. I na tym właśnie polega przełomowość amerykańskiego eksperymentu i tych „kilku czajników zagotowanej wody”: Amerykanie udowodnili, że da się uzyskać zwrot z inwestycji.

Siedem dekad badań

Data, która miałaby trafić do podręczników szkolnych, to 5 grudnia 2022 r. Zgodnie z komunikatem Departamentu Energii USA naukowcy z kalifornijskiego LLNL „dostarczyli 2,05 megadżula (MJ) energii do celu [reaktora – przyp. red.], uzyskując produkcję 3,15 megadżula energii”. Kilka dni, jakie minęły między samym eksperymentem a jego publicznym ogłoszeniem, upłynęło zapewne na potwierdzaniu wyników, przygotowaniu entuzjastycznych recenzji przedstawicieli świata nauki i Białego Domu, a wreszcie – na pospiesznym zabezpieczeniu funduszy na dalsze prace nad fuzją termojądrową. W tym samym komunikacie Departament Energii informuje bowiem o przyznaniu jeszcze w tym roku kolejnych 624 mln dol. na program prac nad tą technologią.

5 grudnia ukoronowano około 70 lat prac na fuzją termojądrową. Pierwsze badania w tym kierunku zaczęły się wkrótce po II wojnie światowej, a pierwszy reaktor termojądrowy powstał w ZSRR w 1950 r. Jednak rozszczepianie jąder atomowych – jako technologia, która jako pierwsza została w miarę opanowana przez człowieka – szybko wyparło z laboratoriów fuzję. Do badań nad nią zaczęto poważniej podchodził dopiero u progu XXI wieku, gdy w oczy zajrzało ludzkości widmo klimatycznej apokalipsy i zaczął się pościg za technologiami, które pozwoliłyby uzyskać stały dostęp do czystej energii.

Znane nam wyniki amerykańskiego eksperymentu nie odpowiadają na jedno z najważniejszych pytań wiążących się z fuzją termojądrową: o praktycznie permanentny charakter wytwarzania energii w takiej reakcji, co oznaczałoby raptowny spadek kosztów produkcji. Ale uzbrójmy się w cierpliwość, w końcu „pierwsze koty za płoty”.

To historyczne osiągnięcie. Przez 60 ostatnich lat tysiące ludzi przyczyniło się do tego wysiłku i potrzeba było prawdziwej wizji, byśmy znaleźli się w miejscu, w którym jesteśmy dzisiaj – komentowała szefowa Lawrence Livemore National Laboratory w Kalifornii, gdzie dokonano eksperymentalnej fuzji termojądrowej, dr Kimberly S. Budil. – Uzyskana ilość energii wystarczyłaby może do podgrzania kilku czajników z wodą, ale reprezentuje ona coś wielkiego – podsumowała z kolei specjalistka stacji BBC od badań naukowych Rebecca Morelle. „Możliwe, że to taki dzień, o którym się później uczy w szkołach przez całe dziesięciolecia” – raportował popularny polski blog Crazy Nauka.

Pozostało 84% artykułu
Atom
W Polsce jest miejsce na cztery elektrownie jądrowe. Pewna jest tylko jedna
Atom
Jedna elektrownia atomowa pewna. Czy będą kolejne? Rząd rozważa
Atom
Losy małego atomu Orlenu poznamy pod koniec roku
Atom
Koreańczycy wygrywają bój o atom w Czechach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Atom
Rosatom opuścił Niemcy. Już tam nie zarobi