Choć zima za pasem, a jesień to tradycyjnie okres większego zainteresowania zakupem surowców dla ciepłownictwa, ceny spadają. Część wyjaśnienia tego paradoksu może się kryć w wydarzeniach w dalekich Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Na początku października, w tamtejszej elektrowni atomowej Barakah, podłączono do sieci trzeci już reaktor jądrowy.
- Podłączenie jednostki numer 3 do sieci transmisyjnej dodaje tysiące megawatów czystej energii do zasilania całych sektorów kraju. Zastępuje też potrzebę spalenia wartego jakieś 4 mld dolarów rocznie gazu, który w zamian może zostać skierowany na eksport. A dzięki certyfikacji czystej energii daje wielu przedsiębiorstwom w Emiratach wyjątkową przewagę pod względem konkurencyjności – podsumowywał to wydarzenie dyrektor koncernu zarządzającego komercyjną energetyką atomową w kraju, Emirates Nuclear Energy Corporation (ENEC), Mohamed Ibrahim al-Hammadi. Można zatem zakładać, że presja popytowa na rynek gazu znacząco się zmniejszy.
Nuklearne wizje i realia
Przy czym znaczenie tej elektrowni na Półwyspie Arabskim nie sprowadza się tylko do takiego efektu. Decyzję o wybudowaniu Barakah Emiraty podjęły już wiele lat temu, na początku poprzedniej dekady. W 2020 r. oddano do użytku pierwszy reaktor AP1400, kolejny – w ubiegłym roku, trzeci – jak wspomniano powyżej. Na finalizację prac czeka jeszcze czwarta jednostka. W sumie moc elektrowni ma sięgać niespełna 5,4 GW, zaspokajając czwartą część zapotrzebowania tego bliskowschodniego państwa na energię. Ale sukces elektrowni Barakah ma znacznie większe znaczenie: inspiruje państwa tego regionu do postawienia własnych odpowiedników.
Chodzi przede wszystkim o potężnego sąsiada ZEA: Arabię Saudyjską. W marcu br. powołano tam do życia firmę Saudi Nuclear Energy Holding Company (SNEHC), która ma w imieniu Królestwa podjąć współpracę z przemysłem nuklearnym na całym świecie (dziś, w praktyce, przede wszystkim z elektrownią Barakah), a docelowo pilotować realizację saudyjskiej strategii w zakresie energetyki jądrowej. Chodzi o niebagatelną wizję: ambicje władz w Rijadzie obejmują m.in. 16 reaktorów jądrowych, pracujących w kilku elektrowniach na potrzeby całego kraju. Można sobie tylko wyobrazić radość branży atomowej, gdy Saudyjczycy ruszą na zakupy.
Znacznie dalej zaszli za to Egipcjanie, choć ich plany są skromniejsze. W usytuowanej na brzegach Morza Śródziemnego miejscowości El-Dabaa latem tego ruszyły już prace budowlane, przygotowujące teren pod pierwszy z planowanych dwóch reaktorów (wydano też już pozwolenie na start prac wokół drugiej jednostki). Kosztującą prawie 30 mld dol. elektrownię postawią Rosjanie z Rosatomu, w oparciu o reaktory VVER-1200, pierwsze w regionie jednostki generacji III+. Podobne plany, dodajmy, miała też Jordania – choć wygląda na to, że po wstępnych porozumieniach w tej sprawie władze w Ammanie wolą dziś postawić na sieć małych reaktorów modularnych (SMR).